Rosyjski parlament: jak ucztować po carsku

Komunistyczny deputowany chce przymusowo wprowadzić rosyjski jadłospis w krajowych restauracjach.

Aktualizacja: 29.07.2015 19:55 Publikacja: 28.07.2015 21:25

Rosyjska Duma Państwowa (fot.FOTOBANK.ER/lic. Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Rosyjska Duma Państwowa (fot.FOTOBANK.ER/lic. Creative Commons Attribution-Share Alike 3.0 Unported)

Foto: Wikimedia Commons

Podczas jesiennej sesji Dumy Wadim Sołowiow zamierza zgłosić projekt ustawy, który zobowiąże wszystkie restauracje i kawiarnie, by 50 proc. ich menu stanowiły potrawy rosyjskiej kuchni. Komunista ma zamiar zrobić wyjątek jedynie dla tych lokali, które prowadzą kuchnie narodowe (japońskie, francuskie etc.).

„W centrum Moskwy, wokół budynku parlamentu rzadko można znaleźć restaurację, w której jadłospisie są nasze narodowe potrawy" – tłumaczył prasie.

Sołowiow uważa, że wprowadzenie „numerus clausus" dla zagranicznych potraw doprowadzi do „odrodzenia i rozwoju gastronomicznych tradycji Rosji". Powołuje się przy tym na przykład białoruskiej stolicy Mińska, gdzie miejskie władze miały nakazać restauracjom posiadanie „co najmniej jednej strony w menu z potrawami narodowej kuchni". Jeszcze w 2014 roku tamtejsze Ministerstwo Handlu rozesłało po całym kraju podobne zalecenie.

Projekt ustawy Sołowiowa natychmiast przyjęto w Moskwie jako zapowiedź państwowego wsparcia dla rosyjskich restauracji, tym bardziej że na sąsiedniej Białorusi przygotowywane są ulgi podatkowe dla lokali oferujących białoruskie potrawy. Jednak szefowie kuchni w rosyjskich restauracjach skarżą się, że obecnie goście „naszą narodową kuchnię przyjmują z jednej strony jako rodzaj kiczu dla nowobogackich, a z drugiej – jako skąpe dania kryzysowej kuchni".

Jednak już cztery lata temu ówczesny naczelny lekarz sanitarny Rosji Giennadij Oniszczenko przestrzegał przed spożywaniem zagranicznych potraw (hamburgerów oraz sushi), gdyż są „niezgodne z naszą kulinarną pamięcią genetyczną".

Pięć miesięcy temu zaś znani bracia reżyserzy Nikita Michałkow i Andriej Konczałowski zwrócili się do Kremla z prośbą o wsparcie prawie miliardem rubli ich projektu sieci restauracji serwujących wyłącznie rosyjskie potrawy „Jedim doma!". Władze kategorycznie odmówiły pomocy finansowej, ale jednocześnie zobowiązały całą krajową biurokrację, by wszelkimi sposobami wsparła inicjatywę reżyserów, m.in. udzielając niskooprocentowanych kredytów (banki państwowe).

Dotychczas jednak nie powstał ani jeden lokal Michałkowa-Konczałowskiego.

Polityka
Szwedzka ustawa o donoszeniu na nielegalnych imigrantów. „Grozi potrącenie z pensji”
Polityka
Bractwo Muzułmańskie i „zamęt w świecie islamu”. Zakazane w kolejnym państwie
Polityka
Wojna na Ukrainie: Europa odrzuca plan Donalda Trumpa
Polityka
Kolejny były prezydent Korei Południowej stanie przed sądem
Polityka
Spełnia się sen Wałęsy: przegoniliśmy Japonię