Jak niemiecki przemysł przespał cyfrową rewolucję

Niemieckie koncerny zwiększają dystans do liderów cyfrowej rewolucji. Gdy siła ich marek osłabnie, znikną też ważne przewagi konkurencyjne. Czy naszym sąsiadom uda się wówczas utrzymać miano potęgi gospodarczej Europy?

Aktualizacja: 12.05.2019 12:55 Publikacja: 12.05.2019 00:01

Supernowoczesne linie produkcyjne mogą nie wystarczyć. Jeśli akumulatory będą produkowane w Azji, a

Supernowoczesne linie produkcyjne mogą nie wystarczyć. Jeśli akumulatory będą produkowane w Azji, a oprogramowanie w USA, to ponad połowa wartości dodanej samochodu nowej generacji będzie wytwarzana poza Niemcami

Foto: Getty Images

Postęp technologiczny zaczyna powoli doganiać wizje pisarzy science fiction. Coraz bliższa rzeczywistość autonomicznych samochodów, konkurujących o nasze względy asystentów komputerowych i fabryk samodzielnie zarządzających produkcją niewiele różni się od wizji Stanisława Lema czy Isaaka Asimova.

Tempo zmian nabiera rewolucyjnego rozpędu przede wszystkim za sprawą algorytmów sztucznej inteligencji, rozbudowy sieci 5G i nowych źródeł pozyskiwania energii. Zmiany, jakie nastąpią, będą miały nie mniejszy wpływ na życie społeczne niż pierwsza, wielka rewolucja przemysłowa i jej kolejne fazy. „Wiek pary i elektryczności", jak określano go w dawnych podręcznikach, przeorał kontynent europejski, a w konsekwencji – świat, wynosząc do czołówki jedne państwa, a strącając z piedestału inne.

Pozostało jeszcze 95% artykułu

99 zł za rok czytania RP.PL

O tym jak szybko zmienia się świat. Ameryka z nowym prezydentem. Chiny z własnymi rozwiązaniami AI. Co się dzieje w kraju przed wyborami. Teraz szczególnie warto wiedzieć więcej. Wyjaśniamy, inspirujemy, analizujemy

Plus Minus
Łukasz Pietrzak: Z narzędzi AI najbardziej skorzystają MŚP
Plus Minus
„Na smyczy Kremla. Donald Trump, Dmitrij Rybołowlew i oferta stulecia”: Haki na Trumpa
Plus Minus
„Kingdom Come: Deliverance II”: Wielka draka w czeskim średniowieczu
Plus Minus
„Co myślą i czują zwierzęta”: My i one wszystkie
Plus Minus
„3000 metrów nad ziemią”: Gibson bez pasji