Kiedy realizm stał się nowym bożkiem, modlimy się do precyzji przekazu i dokładności odwzorowania. Wieszamy dla nich ikony o najwyższej możliwej rozdzielczości. Wznosimy hymny pochwalne na cześć seriali, które sprawiają, że czujemy, jakbyśmy znaleźli się w środku opowieści, z całym jej brudem i blaskiem, które najlepiej imitują klimat i nastrój jej świata. Całe to napędzające technologiczny i rozrywkowy wyścig zbrojeń przedsięwzięcie przypomina jeden wielki spektakl iluzjonisty. W świecie, który on wyczarowuje, są już dźwięki i kolory, niedługo dojdą do nich smaki i zapachy. A wszystko bardziej rzeczywiste, mocniej podkreślone i wybite niż na zewnątrz. W tej iluzji jest wszystko, poza magią.