Zacznę od kwestii oczywistych: nie wiem, czy biskup jest winien, ale przyjmuję stanowisko prokuratury, że prawdopodobieństwo popełnienia przez niego czynów zabronionych jest wysokie. Nie wykluczam też, że on sam może czuć się całkowicie niewinny, nawet jeśli do czynów, o jakich mowa, doszło. Człowiek jest istotą bardzo skomplikowaną, potrafi znakomicie usprawiedliwić rozmaite swoje zachowania, a nawet tak je sobie przedstawić, by w momencie ich popełniania nie dostrzegać ich zła, a później wyprzeć je ze świadomości. Tak mogło być w tej sytuacji. Mogło być też tak, że niegroźne, choć przynajmniej – jeśli nie gorzej – nieroztropne, w mniemaniu hierarchy, zachowania zostały zinterpretowane w zupełnie inny sposób. Może tak, a może nie.