Była gigantem myśli, dla wielu opoką i epoką. Jej prace zmieniły oblicze polskiej humanistyki (ten patos nie jest tu wcale przesadą). Jej wydana w 1974 roku „Gorączka romantyczna" wyprowadziła, jak pisano, polski romantyzm z getta pojęć historycznoliterackich. Ukazała go tak, że stał się kluczem do rozumienia współczesności. Ale był też afirmacją swobody i wolności.
Pamiętam jak my, studenci polonistyki, zaczytywaliśmy się w serii „Transgresje", której poszczególne tomy układają się w zestaw najważniejszych tematów nowożytnej antropologii: „Galernicy wrażliwości", „Osoby", „Maski", „Odmieńcy", „Dzieci". Zachęcały nas do odważnego myślenia o polskiej literaturze i kulturze. Zapoznawały też ze słabo znanymi w Polsce autorami, takimi jak: Laing, Sontag, Bataille, Klossowski, Genet, Foucault. Wtedy były to książki pożądane, dziś niektóre mogłyby uchodzić wręcz za zakazane. „Transgresje", „Galernicy wrażliwości", „Odmieńcy" – wypo-wiedzmy te słowa i spójrzmy w tęczówkę rzecznika praw dziecka i ministra edukacji. Dostaną gorączki, niekoniecznie romantycznej.