Powstanie, polskość, los

Już dawno żadna książka eseistyczna nie wywołała takiej dyskusji jak „Kinderszenen” Jarosława Marka Rymkiewicza. I dobrze. Bo rzecz to ze wszech miar godna uwagi, przykład refleksji nad polskością, jej sensem i przeznaczeniem. I ceną – krwią, grozą, masakrą – jaką trzeba było zapłacić.

Aktualizacja: 10.10.2008 21:08 Publikacja: 10.10.2008 20:35

A jednak gdy czytałem ten tom Rymkiewicza – niektórzy piszą, że to manifest polskiego konserwatyzmu i myśli prawicowej – ogarniały mnie coraz większe wątpliwości. Przede wszystkim, co zrobić z radykalnym subiektywizmem Rymkiewicza, tak dobrze znanym wszystkim, którzy zetknęli się z historykami Holokaustu.

Dla Rymkiewicza niezwykłość i niewspółmierność Wydarzenia sprawia, że nie da się o nim napisać prawdy. Po prostu wszystkie relacje powstańców stają się prawdziwe („prawdziwe tylko w pewnym sensie”) przez samo to, że pochodzą od ludzi, którzy w owym „niebywałym fenomenie dziejowym” uczestniczyli.

Mniejsza z tym. Rymkiewicz nie jest w końcu i nie mieni się historykiem. Znacznie więcej wątpliwości budzi coś, co można nazwać jego rozumieniem powstania.

Kiedy czytałem „Kinderszenen”, miałem osobliwe wrażenie, jakbym czytał Heideggera, z całym jego pustym patosem i neopogańską fascynacją losem, heroizmem, nadawaniem światu wartości.

Powstanie staje się w tym ujęciu najważniejszym wydarzeniem polskich dziejów: „największym wydarzeniem w historii Polski (...) jednym z największych dziejowych wydarzeń, jakie się nam przytrafiły, jakie weszły w krąg polskiego losu, narodowego trafu (...)”. Nadaje im sens, jest gestem samoofiary, który ustanawia znaczenie polskości. Polskość rodzi się i tworzy w obliczu zderzenia z bezsensowną śmiercią, z nicością, z furią niemieckiej zagłady. Tym, co ustanawia polskość, jest ekstremalne zagrożenie nicością. Mogliśmy byli nie być – i to jest właśnie to, co budzi i rodzi naszą tożsamość.

Tylko co tak ustanowiona polskość ma wspólnego z Polakami? Najbardziej charakterystyczną cechą polskiej tradycji duchowej jest wiara w wyższy, metafizyczny porządek słuszności. Ta wiara najpełniej zapewne została przedstawiona w romantyzmie. Polscy romantycy, nawet buntując się przeciw Bogu czy religii, zawsze zakładali istnienie ponadpolitycznego ładu. Mickiewicz mógł oskarżyć Boga o bezczynność właśnie dlatego, że domagał się od niego sprawiedliwości. Z tego przekonania czerpali swe siły i gotowość do ponoszenia ofiar powstańcy warszawscy. I wszyscy inni Polacy walczący o niepodległość i wolność przez wieki.

W „Kinderszenen” o takiej wierze nie ma mowy. Sądzę raczej, że Rymkiewicz wyraża polskie doświadczenie oporu i walki o niepodległość w języku niemieckiego nihilizmu. Ale czy polskość da się w taki sposób ująć?

[ramka][link=http://blog.rp.pl/blog/2008/10/10/powstanie-polskosc-los/]Skomentuj[/link][/ramka]

Plus Minus
„Białe pierze się w dziewięćdziesięciu”: bestseller o dzieciństwie w Jugosławii
Materiał Partnera
Konieczność transformacji energetycznej i rola samorządów
Plus Minus
„Zapomniane”: Metafizyka szurania kapci i kipiącego rosołu
Plus Minus
„Duch z wyspy”: Lepsza sensacja niż horror
Plus Minus
„Ferdydurke”: Józio notorycznie ugniatany
Materiał Partnera
Warunki rozwoju OZE w samorządach i korzyści z tego płynące
Plus Minus
„Oskubani”: Emocje jak w kurniku
Materiał Promocyjny
Suzuki Moto Road Show już trwa. Znajdź termin w swoim mieście