W jednym z pierwszych ujęć musiałaby pojawić się warszawska Starówka. To ukochane miejsce bohaterki (gdyby żyła, obchodziłaby niedawno 90. urodziny). W charakterystycznie zawiniętej na głowie kolorowej chustce spacerowała po brukowanych uliczkach ze swoim jamnikiem. Na parterze kamienicy przy ulicy Piekarskiej spędziła większość życia. W malutkim mieszkaniu pisała „Sztukę kochania". Od momentu ukazania się w 1976 roku książka sprzedała się w rekordowej liczbie 7 mln egzemplarzy. Jej lektura nauczyła Polaków erotycznej fantazji, a autorce przyniosła sławę.
To też tu, na Piekarskiej, przyjmowała swoich absztyfikantów. Z bukietami w rękach grzecznie stawiali się pod jej drzwiami. – Miała wielu kochasiów – wspomina córka, Krystyna Bielewicz. – Każdy chciał się zaraz z nią żenić. Ale ona każdemu odpowiadała „nie". Faceci byli dla mamy tylko jak kwiatki, a sensem życia była praca.
Z wykształcenia była ginekologiem. Z czasem coraz bardziej zajmowała ją seksuologia. Wielką wagę przywiązywała do edukacji. Stąd stałym gościem w jej mieszkaniu była Małgorzata Kownacka, dziennikarka Polskiego Radia. Tylko na potrzeby programu „Rozmowy intymne" od 1978 roku nagrała z Wisłocką setki godzin pogadanek. – Kiedy Michasi przychodził do głowy pomysł na temat kolejnej audycji, to zaraz do mnie dzwoniła i mówiła na przykład: „Warto byłoby powiedzieć tym chłopom, żeby się myli, bo mi się żony skarżą". A ja biegłam do niej z mikrofonem – opowiada Kownacka. Nieraz padały do niego takie słowa jak orgazm, penis czy łechtaczka.
Wisłocka znana była z używania dosadnego słownictwa. Przekonał się o tym choćby prof. Zbigniew Izdebski, znany obecnie seksuolog i pedagog. Pierwszy raz pojawił się na Piekarskiej w 1984 roku. Do dzisiaj pamięta, co pani doktor powiedziała, kiedy spytał, pod jaki adres ma się stawić. – Mieszkam tam, gdzie Kiliński ma mnie w dupie – młody wówczas doktorant usłyszał przez telefon. Na szczęście domyślił się, że chodzi o kamienicę, której okna wychodzą na tyły pomnika Jana Kilińskiego.
– Ciotka nazywała pewne rzeczy po imieniu. Było tak również wtedy, gdy jako eksperta zapraszano ją do różnych wystąpień – opowiada bratanica Wisłockiej, scenografka Ewa Braun, która po pracy często wpadała na Piekarską na herbatę. Jak jednak podkreśla, ciotce nie chodziło o budowanie posmaku skandalu. Chciała, by o tak ważnym elemencie życia, jakim jest seksualność, zaczęło się mówić. Ona to robiła, a żeby być lepiej słyszana, nie przebierała w słowach.
Jak łączyć seks z miłością
Kolejnym miejscem, gdzie musiałoby się skierować oko kamery, byłaby poradnia młodzieżowa w centrum stolicy, przy ulicy Nowogrodzkiej. Niestety, budynek spłonął na początku lat 80. A pomyśleć, że jeszcze 30 lat temu pacjentki koczowały tam na schodach, by dostać się do tej dr Wisłockiej. – Nigdy nie widziałem, by ktoś tak mądrze rozmawiał z dziewczynami – wspomina prof. Andrzej Jaczewski, nestor polskiej seksuologii, bliski przyjaciel i współpracownik pani doktor.