Cywilizacja życia, cywilizacja wartości potrzebuje obrońców, a chrześcijanie są – można powiedzieć – szczególnie do odgrywania tej roli powołani. I bynajmniej nie chodzi tylko o obronę życia nienarodzonych (choć to zostaje z perspektywy Kościoła istotnym elementem i koniecznym zadaniem) czy sprzeciw wobec eutanazji, ale także o sprzeciw wobec działań, które niszczą życie, akceptują przemoc w globalnej polityce, pomijają znaczenie najsłabszych, wykluczonych, odrzuconych na margines. Papież Franciszek w różnych swoich wypowiedziach nieustannie wraca do tej myśli i przypomina, że Ewangelia wymaga zaangażowania także wobec tych problemów. Kilka dni temu mówił o tym w przemówieniu skierowanym do uczestników międzynarodowego szczytu praw dziecka: „Nie można akceptować tego, co niestety w ostatnich czasach widzimy niemal codziennie, czyli dzieci umierających pod bombami, składanych w ofierze bożkom władzy, ideologii, nacjonalistycznym interesom. W rzeczywistości, nie ma niczego, co byłoby warte życia dziecka. (...) Wiele dzieci ginie, będąc migrantami na morzu, na pustyni lub na wielu innych szlakach zdesperowanej nadziei. Wiele innych umiera z braku opieki lub z powodu różnego rodzaju wyzysku”.
Propozycja Donalda Trumpa ws. Strefy Gazy? Nieakceptowalne z chrześcijańskiego i konserwatywnego punktu widzenia
Te rozważania Franciszek podsumowywał odwołaniem do historii: „Niestety, ta historia ucisku dzieci powtarza się: jeśli zapytamy starszych, dziadków i babcie, o wojnę, którą przeżyli w dzieciństwie, z ich pamięci wyłania się tragedia: ciemność – podczas wojny wszystko jest ciemne, kolory niemal znikają – odrażające zapachy, zimno, głód, brud, strach, życie na ulicy, utrata rodziców, domu, porzucenie, wszelkiego rodzaju przemoc. Ja dorastałem wśród opowieści o I wojnie światowej, przekazywanych przez mojego dziadka, i to otworzyło mi oczy i serce na horror wojny”.
Zasady Ewangelii oraz fundamentalne prawa człowieka obowiązują – i tu głos chrześcijan powinien być słyszany – również na granicy. Wojna, także hybrydowa, nie zwalnia z moralności.
Słowa te wymagają od współczesnych chrześcijan, by odnosili się nie tylko do konkretu codziennego życia, ale także do polityki międzynarodowej. I z tej perspektywy trzeba ocenić propozycje Donalda Trumpa, by przeprowadzić wysiedlenia mieszkańców Strefy Gazy i zbudować w miejscu ich domów „nową Riwierę”. Traktowanie ludzi, ich domów, ich miejsca życia, ich wspomnień jako przedmiotów, które można wyrzucić z miejsca, by zbudować tam coś nowego, jest nieakceptowalne ani z ludzkiego, ani z chrześcijańskiego, ani z konserwatywnego punktu widzenia. I w tej sprawie także głos chrześcijan musi być słyszany.
Głos chrześcijan musi być słyszany. Wojna nie zwalnia z moralności
Ale warto, by był on słyszany także w Polsce. Tak bardzo brakuje głosu pasterzy, ale i zwyczajnych chrześcijan w kwestii procesu piątki z Hajnówki, która sądzona jest za nakarmienie głodnych i pomoc tym, których zdrowie i życie było zagrożone… Zasady Ewangelii oraz fundamentalne prawa człowieka obowiązują – i tu głos chrześcijan powinien być słyszany – również na granicy. Wojna, także hybrydowa, nie zwalnia z moralności. Jest taka scena z Ewangelii, która świetnie pasuje do tej sytuacji. „Wtedy odezwie się Król do tych po prawej stronie: Pójdźcie, błogosławieni Ojca mojego, weźcie w posiadanie królestwo, przygotowane wam od założenia świata! Bo byłem głodny, a daliście Mi jeść; byłem spragniony, a daliście Mi pić; byłem przybyszem, a przyjęliście Mnie; byłem nagi, a przyodzialiście Mnie (…) . Wówczas zapytają sprawiedliwi: »Panie, kiedy widzieliśmy Cię głodnym i nakarmiliśmy Ciebie? spragnionym i daliśmy Ci pić? Kiedy widzieliśmy Cię przybyszem i przyjęliśmy Cię? lub nagim i przyodzialiśmy Cię? Kiedy widzieliśmy Cię chorym lub w więzieniu i przyszliśmy do Ciebie?« A Król im odpowie: »Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, co uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, Mnieście uczynili«”… Te słowa, a nie zmieniające się wypowiedzi polityków, powinny być dla nas mottem.