Cywilizacja życia, cywilizacja wartości potrzebuje obrońców, a chrześcijanie są – można powiedzieć – szczególnie do odgrywania tej roli powołani. I bynajmniej nie chodzi tylko o obronę życia nienarodzonych (choć to zostaje z perspektywy Kościoła istotnym elementem i koniecznym zadaniem) czy sprzeciw wobec eutanazji, ale także o sprzeciw wobec działań, które niszczą życie, akceptują przemoc w globalnej polityce, pomijają znaczenie najsłabszych, wykluczonych, odrzuconych na margines. Papież Franciszek w różnych swoich wypowiedziach nieustannie wraca do tej myśli i przypomina, że Ewangelia wymaga zaangażowania także wobec tych problemów. Kilka dni temu mówił o tym w przemówieniu skierowanym do uczestników międzynarodowego szczytu praw dziecka: „Nie można akceptować tego, co niestety w ostatnich czasach widzimy niemal codziennie, czyli dzieci umierających pod bombami, składanych w ofierze bożkom władzy, ideologii, nacjonalistycznym interesom. W rzeczywistości, nie ma niczego, co byłoby warte życia dziecka. (...) Wiele dzieci ginie, będąc migrantami na morzu, na pustyni lub na wielu innych szlakach zdesperowanej nadziei. Wiele innych umiera z braku opieki lub z powodu różnego rodzaju wyzysku”.