Czy dobrze rozumiem: bezwzględna liczba ludności, czy to w danym państwie, czy globalnie, jest kwestią drugorzędną w relacji do tego, jak te proporcje ludnościowe się układają? Z tymi proporcjami chyba nie jest najlepiej.
Trudno je globalnie kontrolować. ONZ nie jest instytucją wystarczająco efektywną, to raczej forum polityczne, które jest w dużej mierze bezwładne. Zjawiska ludnościowe zależą w dużym stopniu od specyfiki danego regionu i kraju. Nikt nie ma takiej władzy, żeby narzucać coś w tym kontekście państwom. Oczywiście funkcjonują pewnego rodzaju miękkie polityki. Należało do nich organizowanie programów antynatalistycznych, które sprzyjały ograniczaniu dzietności w krajach mało rozwiniętych w latach 70. i 80. XX wieku, przede wszystkim różne programy pomocowe dla Afryki. Są też inne działania, np. formułowanie deklaracji w obszarze migracji, forsowanie określonych rodzajów polityki w zakresie zdrowia i medycyny. Natomiast nie ma takiego instytucjonalnego ciała, i nigdy prawdopodobnie nie będzie, które mogłoby w większym stopniu ingerować w tak intymne sfery.
Tymczasem zgodnie z informacją w państwa książce zaludnienie Afryki zwiększy się prawie trzykrotnie w latach 2000–2050: z 819 milionów w 2000 r. do 1495 milionów w 2024 r. i 2485 milionów w 2050 r. Wiem, że stara się pani studzić emocje, ale to jest jednak dla laika uderzające, tym bardziej że stamtąd płyną kolejne fale migrantów i uchodźców. Czy to znaczy, że migracja będzie się wyłącznie nasilać?
Afryka jest tutaj wyjątkowa, bo np. w Azji, najludniejszym kontynencie świata, przynajmniej od czasów nowożytnych, udało się odgórnie ograniczyć dzietność, podobnie jak w Ameryce Południowej. W Afryce programy mające na celu zmniejszenie dzietności okazały się dużo mniej skuteczne, bo one okazują się efektywne wyłącznie wówczas, kiedy skutkują wzrostem poziomu edukacji, wykształcenia kobiet i ich równouprawnienia w społeczeństwie. To nie zadziałało w wielu krajach afrykańskich, nie tylko w tych ogarniętych brutalnymi wojnami, ale też w innych, w szczególności muzułmańskich. Tam będzie miała miejsce ogromna presja migracyjna do Europy, ale też do Azji. Przecież współcześnie azjatyckie kraje masowo ściągają imigrantów do pracy. Afryka to ogromny kontynent z tak wielką różnorodnością kulturową, że łatwo tu o nierzetelne uogólnienia. Spróbuję może w ten sposób: jeżeli programy mające na celu ograniczenie dzietności nie idą w parze z równouprawnieniem kobiet, które decydują o sferze prokreacji, to nie będzie efektu w postaci nowoczesnego społeczeństwa, w którym dzietność i płodność jest kwestią autonomii jednostki, a nie wypadkowych stosunków społecznych.
Tam, gdzie rośnie autonomia jednostek, postęp technologiczny i nowoczesny rynek pracy, tam dzietność będzie niska
Czy uprawnione jest zatem twierdzenie, że istotną cechą społeczeństw nowoczesnych jest niska dzietność, a być może jednocześnie niska płodność, a cechą społeczeństw nisko rozwiniętych lub rozwijających się odwrotne trendy? Czy to jest twarda zależność?
Na to wskazuje chociażby historia Europy, która jeszcze 200 lat temu była kontynentem w znacznej mierze tradycyjnym, wiejskim, często o stosunkach feudalnych. Jeżeli jakaś antykoncepcja miała miejsce, to raczej w sferze behawioralnej, czyli limitowania sfery seksualności, np. opóźniania małżeństwa. Brakowało innych zachęt do tego, by mieć mniej dzieci. Przede wszystkim występowała wysoka umieralność niemowląt i starszych dzieci, więc ludzie, mówiąc obrazowo, kompensowali to wysoką płodnością. Dzieci były też swego rodzaju siłą roboczą. Trzeba pamiętać, że rodzina w społeczeństwie tradycyjnym, to jest rodzina pracująca na roli, w której dzieci odgrywają istotną rolę. Jeżeli nie pracują fizycznie, to zajmują się swoim rodzeństwem. I to jest również bardzo ważny wkład. Historia Europy i innych krajów rozwiniętych wskazuje na zależność, o którą pan pyta. Tam, gdzie mamy tradycyjne stosunki społeczne i gospodarkę pierwotną, przedindustrialną, tam mamy wysoką płodność. Tam, gdzie rośnie autonomia jednostek, postęp technologiczny i nowoczesny rynek pracy, tam ta dzietność jest niska i w zasadzie ona taka pozostanie.