Wiem, że mówi się o zainteresowaniu klubów zagranicznych i chętnie się przeniosę, ale to wielka przyjemność, moja największa, mieć flagę narodową na koszulce. Zawsze jestem zachwycona, kiedy mogę pomóc przynieść chwałę ojczyźnie. Mój honor jest bardzo ważny, ale każda indywidualna nagroda należy nie tylko do mnie, ale do wszystkich zawodniczek drużyny. Najważniejszą rzeczą jest zespół oraz to, że zespół wie, iż możemy zdobyć każdy tytuł, o jaki walczymy – mówiła niedawno Choe Il-son, robiąca ostatnio furorę reprezentantka Korei Północnej.
Nastolatka tylko w tym sezonie zdobyła dwa mistrzostwa świata – najpierw to do lat 20, a następnie do lat 17. Podczas tych pierwszych, rozgrywanych w Kolumbii we wrześniu zawodów, Koreanki rozbiły w pierwszym meczu 6:2 Argentynki, Kostarykankom wbiły dziewięć goli, nie tracąc żadnego, nie pozostawiły złudzeń Holenderkom (2:0), a Austriaczkom zaaplikowały pięć bramek przy dwóch straconych. Później, już w fazie pucharowej, radziły sobie kolejno z Brazylijkami, Amerykankami i Japonkami, nie tracąc żadnej bramki. Siedem meczów, siedem zwycięstw, bilans bramkowy 25:4 – to mówi niemało. Sama Choe Il-son strzeliła gola w finale, a w całym turnieju uzbierała sześć trafień, co dało jej zarówno tytuł królowej strzelczyń, jak i najlepszej zawodniczki mundialu. Brytyjski „Guardian” był nią tak zachwycony, że nazwał ją „kombinacją nastoletniego Wayne’a Rooneya i Michaela Owena”, zastanawiając się, czy nie udałoby się jej ściągnąć do Europy.
Nieprzeciętna zawodniczka załapała się na oba juniorskie mundiale, bo formalnie dorosłość – przynajmniej wedle naszej miary – osiągnie dopiero w przyszłym roku. Kiedy przyszło jej rywalizować z koleżankami w nieco wyższej kategorii wiekowej, Koreanki w ćwierćfinale rozgrywanych na Dominikanie na przełomie października i listopada mistrzostw świata, pokonały reprezentację Polski, a w półfinale – USA. Finał z Hiszpankami rozstrzygnęły na swoją korzyść w rzutach karnych. Kiedy więc Choe Il-son mówi, że drużyna, której jest częścią, może sięgnąć po każdy tytuł, o który walczy, nie są to tylko czcze przechwałki i chyba tylko czekać, aż zacznie regularnie występować w reprezentacji seniorek. Jej ewentualne sukcesy oraz medale nie będą sensacją o tyle, że trudno je uznać za dzieło przypadku. To byłby efekt misternego planu sprzed lat.
Czytaj więcej
Na igrzyskach w Paryżu dwie reprezentacje zasługują na uwagę szczególną: olimpijska drużyna uchodźców oraz koszykarze Sudanu Południowego.
Piłka centralnie planowana
W przypadku Korei Północnej niczego nie można być oczywiście pewnym, ale jest wielce prawdopodobne, że piłkarskie olśnienie mogło nastąpić w 1986 roku, kiedy na Kongresie FIFA w Meksyku Ellen Wille domagała się, aby wreszcie zaczęto poważnie traktować kobiecy futbol. Wille wywalczyła, co chciała, i dzisiaj nazywa się ją matką kobiecego futbolu, ale być może niechcący stała się też matką północnokoreańskiej potęgi. Bo delegaci reżimu wrócili do kraju i szepnęli panującemu wówczas Kim Dzong Ilowi, że to znakomita szansa, aby pokazać się na arenie międzynarodowej. Dyktator uznał zaś, że gra jest warta świeczki.