San ma problemy z zaimkami. Co ja gadam, z zaimkami, San ma problemy z całą polską gramatyką, która nań napadła. No i jeszcze z prawakami ma kłopoty, ale po kolei. Kampania wyborcza, każda kampania wyborcza, obfituje w zjawiska nadprzyrodzone, metafizyczne. Politycy chudnący na zawołanie, ba, zmieniający kolor oczu, damy młodniejące na plakatach o dwie dekady dawno już nam spowszednieli. Posłowie przemawiający ludzkim głosem jako te zwierzęta na Wigilię też nie dziwią. O właśnie, zwierzęta, tu akurat cud zanotowaliśmy. Oto najpierw młoda działaczka Konfederacji, a potem pomysłowy poseł Sośnierz junior – skądinąd senior to też oryginalny egzemplarz – oznajmili, że konsumpcja psów jest OK. Patrzcie państwo, cóż za dalece posunięta inkulturacja, jaki wspaniały gest wobec naszych drogich wietnamskich migrantów. I jaka przemiana naszej ekstremy, już nie „Kupujesz kebaba, osiedlasz Araba!”, a pałaszowanie psiny. I zamiast przykucnąć ze zdumienia, że Konfederacja się tak pięknie cywilizuje, to naród im jeszcze złośliwości z tego powodu prawi.