Ominęła mnie rzecz kultowa

Nie jestem typem osoby, która ma milion playlist na Spotify. Słucham tego, co mi wpadnie w ucho, choćby ostatnio Lany del Rey czy Blanki.

Publikacja: 19.05.2023 17:00

Ominęła mnie rzecz kultowa

Foto: Iga Maćkiewicz

Ostatnio byłam w kinie na „Bratach” Marcina Filipowicza. Film zrobił na mnie duże wrażenie głównie za sprawą swojej subtelności i intymności. Jest czarno-biały, co dodaje mu szczególnego charakteru. Wykorzystano też bardzo dobrą, delikatną muzykę, której jednocześnie nie ma zbyt dużo. Jako całość obraz sprawia, że widz może w pewnym sensie cofnąć się w czasie. Bardzo przypadła mi tam do gustu rola Marty Stalmierskiej. Serdecznie polecam i zachęcam, aby pójść do kina i zobaczyć, w jak naturalny i autentyczny sposób zagrała. Momentami nie mogłam uwierzyć, że ona odgrywa rolę, wydawało mi się, że ona to wymyśla na poczekaniu, improwizuje. Ale gdy później rozmawiałam z twórcami filmu, to dowiedziałam się, że wszystko było dokładnie przygotowane.

Niedawno bardzo mocno wkręciłam się w serial „Breaking Bad”. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że serial ma już kilka lat i wszyscy mówią o nim, że jest kultowy, ale z jakichś powodów mnie dotychczas omijał. Wciągnął mnie do tego stopnia, że nie mogłam się od niego oderwać. Przez cały czas trwania odcinka byłam niesamowicie skupiona. Polecam każdemu, kto jeszcze nie oglądał.

Czytaj więcej

Jakub Zgierski: W świecie gier wideo twórca nie czuje się artystą

Bardzo lubię książki, które inspirują mnie do działania. Zaczęłam właśnie czytać reportaż Martyny Wojciechowskiej pt. „Co chcesz powiedzieć światu”. To z kolei opowieść o kobietach z różnych stron świata, które mimo niesprzyjających okoliczności odniosły przy olbrzymim trudzie ogromny sukces i które się nie poddały, a teraz niosą pomoc innym.

Nie jestem typem osoby, która ma milion playlist na Spotify. Słucham tego, co mi wpadnie w ucho i  okazało się, że w mojej historii wyszukiwania znalazły się takie utwory jak „Solo” Blanki, „Blue Jeans” autorstwa Lany del Rey, a także Labrinth i jego soundtrack do „Euforii”. Słuchałam również „Black Velvet” Alannahy Myles. Są tam bardzo różne rzeczy, niejednokrotnie na zapętleniu. Najnowszy film, w którym występuję, „Król dopalaczy”, to opowieść o chłopaku, który pragnął osiągnąć sukces, ale nie spodziewał się, jaką cenę będzie musiał zapłacić. Jest to również historia wielkiego zawodu i ogromnej tragedii. Odgrywam tam niedużą rolę, choć początkowo była ona jeszcze mniejsza. Świetnie nam się współpracowało z reżyserem Patem Howlem, dlatego właśnie dwukrotnie wymyślał dla mnie dodatkowe sceny.

– not. luko

Katarzyna Gałązka – (ur. 1997 r.)

W 2020 r. ukończyła Akademię Teatralną w Warszawie. Grała m.in. w filmie „Autsajder” (2018) oraz serialach „Klangor” (2021) i „#BringBackAlice” (2023).

Ostatnio byłam w kinie na „Bratach” Marcina Filipowicza. Film zrobił na mnie duże wrażenie głównie za sprawą swojej subtelności i intymności. Jest czarno-biały, co dodaje mu szczególnego charakteru. Wykorzystano też bardzo dobrą, delikatną muzykę, której jednocześnie nie ma zbyt dużo. Jako całość obraz sprawia, że widz może w pewnym sensie cofnąć się w czasie. Bardzo przypadła mi tam do gustu rola Marty Stalmierskiej. Serdecznie polecam i zachęcam, aby pójść do kina i zobaczyć, w jak naturalny i autentyczny sposób zagrała. Momentami nie mogłam uwierzyć, że ona odgrywa rolę, wydawało mi się, że ona to wymyśla na poczekaniu, improwizuje. Ale gdy później rozmawiałam z twórcami filmu, to dowiedziałam się, że wszystko było dokładnie przygotowane.

Plus Minus
„Lipowo: Kto zabił?”: Karta siekiery na ręku
Materiał Promocyjny
Przed wyjazdem na upragniony wypoczynek
Plus Minus
„Cykle”: Ćwiczenia z paradoksów
Plus Minus
Gość "Plusa Minusa" poleca. Justyna Pronobis-Szczylik: Odkrywanie sensu życia
Plus Minus
Brat esesman, matka folksdojczka i agent SB
Plus Minus
Szachy wróciły do domu