Ostatnio byłam w kinie na „Bratach” Marcina Filipowicza. Film zrobił na mnie duże wrażenie głównie za sprawą swojej subtelności i intymności. Jest czarno-biały, co dodaje mu szczególnego charakteru. Wykorzystano też bardzo dobrą, delikatną muzykę, której jednocześnie nie ma zbyt dużo. Jako całość obraz sprawia, że widz może w pewnym sensie cofnąć się w czasie. Bardzo przypadła mi tam do gustu rola Marty Stalmierskiej. Serdecznie polecam i zachęcam, aby pójść do kina i zobaczyć, w jak naturalny i autentyczny sposób zagrała. Momentami nie mogłam uwierzyć, że ona odgrywa rolę, wydawało mi się, że ona to wymyśla na poczekaniu, improwizuje. Ale gdy później rozmawiałam z twórcami filmu, to dowiedziałam się, że wszystko było dokładnie przygotowane.
Niedawno bardzo mocno wkręciłam się w serial „Breaking Bad”. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że serial ma już kilka lat i wszyscy mówią o nim, że jest kultowy, ale z jakichś powodów mnie dotychczas omijał. Wciągnął mnie do tego stopnia, że nie mogłam się od niego oderwać. Przez cały czas trwania odcinka byłam niesamowicie skupiona. Polecam każdemu, kto jeszcze nie oglądał.
Czytaj więcej
Gry są dziś tym medium, które najlepiej oddaje ducha czasów. A mainstream próbuje opowiadać o nich kategoriami zakorzenionymi w XIX wieku - mówi Jakub Zgierski, producent i projektant narracji w grach wideo.
Bardzo lubię książki, które inspirują mnie do działania. Zaczęłam właśnie czytać reportaż Martyny Wojciechowskiej pt. „Co chcesz powiedzieć światu”. To z kolei opowieść o kobietach z różnych stron świata, które mimo niesprzyjających okoliczności odniosły przy olbrzymim trudzie ogromny sukces i które się nie poddały, a teraz niosą pomoc innym.
Nie jestem typem osoby, która ma milion playlist na Spotify. Słucham tego, co mi wpadnie w ucho i okazało się, że w mojej historii wyszukiwania znalazły się takie utwory jak „Solo” Blanki, „Blue Jeans” autorstwa Lany del Rey, a także Labrinth i jego soundtrack do „Euforii”. Słuchałam również „Black Velvet” Alannahy Myles. Są tam bardzo różne rzeczy, niejednokrotnie na zapętleniu. Najnowszy film, w którym występuję, „Król dopalaczy”, to opowieść o chłopaku, który pragnął osiągnąć sukces, ale nie spodziewał się, jaką cenę będzie musiał zapłacić. Jest to również historia wielkiego zawodu i ogromnej tragedii. Odgrywam tam niedużą rolę, choć początkowo była ona jeszcze mniejsza. Świetnie nam się współpracowało z reżyserem Patem Howlem, dlatego właśnie dwukrotnie wymyślał dla mnie dodatkowe sceny.