W polityce rzadko jest okazja do świętowania dla przeciwnych stron ideologicznego sporu, tym bardziej trzeba docenić Trybunał Konstytucyjny, który swoim wyrokiem sprzed dwóch lat dał powody do dumy zarówno politykom, którzy przeforsowali zaostrzenie prawa aborcyjnego, jak i organizacjom proaborcyjnym, które pomagają to prawo omijać. Pierwsi mogą się łudzić, że uratowali czyjeś życie, drudzy – chwalić się, ile takich żyć pomogli przerwać. I, niestety, tylko ci drudzy mają prawdziwe powody do radości.
Aborcyjny Dream Team pochwalił się właśnie, że od wyroku Trybunału pomógł w przeprowadzeniu 44 tysięcy aborcji, w tym także aborcji w drugim i trzecim trymestrze ciąży. Najbardziej zaawansowana ciąża, którą dzięki nim przerwano, miała 37 tygodni, najmłodsza przerywająca ciążę matka – 14 lat.
Czytaj więcej
Magdalena Środa: „Jeśli zapytacie, dlaczego nasza polityka jest tak narcystyczna, nieskuteczna i niemoralna, to powiem – patriarchalizm. Nawet jeśli zapytacie, dlaczego, do cholery, tak podejrzana postać jak Macierewicz dostaje wbrew prawu ordery, to powiem, że dla patriarchalizmu prawem jest on sam, a poza tym, że nie ma to jak solidarność patriarchatu u władzy”.
Jeśli do tych liczb dorzucić miliony złotych, jakie organizacje proaborcyjne zebrały przez ostatnie dwa lata na promocję i pomoc w aborcji, oraz fakt, że to właśnie dzięki wyrokowi Trybunału aborcja w tym okresie stała się usługą łatwo dostępną, widać, jak bardzo złudne jest ogłoszone dwa lata temu „zwycięstwo życia”. Takie bardzo polskie – jest dużo gorzej, ale przynajmniej jesteśmy moralnymi zwycięzcami. Albo możemy takich przed samymi sobą udawać.
„Każdy średnio rozgarnięty człowiek może sobie załatwić aborcję za granicą” – uspokajał po wyroku Jarosław Kaczyński i miał rację. Jeśli oczywiście nie liczyć tych kilku nieszczęśliwych przypadków kobiet, które nie zdążyły uciec za granicę, zanim w szpitalu zabiła je sepsa, bo lekarze woleli asekuracyjnie poczekać na obumarcie ciąży.