Domofon przy bramie wjazdowej nie działa, ale to nie problem, podjadą rowerem i otworzą. Jeszcze 200 metrów i trafiam do pięknego domu pełnego dzieł sztuki współczesnej. Równie fantastyczna jest jego lokalizacja – Iona jest na wzgórzu i z jednej strony widać Atlantyk, a z drugiej całą Dolinę Elgin, leżącą 80 kilometrów od Kapsztadu.
Czytaj więcej
Moją osobę uratowała miłość do sztuki. Zamiast ginąć w nudzie, Piero della Francesca pozwolił rozkoszować się złotem.
Elgin jest wraz z sąsiednim, opisywanym tu niedawno, Hemel-en-Aarde najzimniejszym regionem winiarskim w Afryce. Jeszcze 20 lat temu znany był wyłącznie z jabłek i gruszek. Do czasu, kiedy okazało się, że na świecie konkurencja sadownicza wielka, ludzkość chce innych odmian i gruszkowy biznes przestał przynosić kokosy. Wtedy pojawili się winiarze i pod koniec ubiegłego wieku, zrazu nieśmiało, a potem na coraz większą skalę, zaczęli karczować sady. Postawili na pinot noir i chardonnay.
Właściciele Iony 25 lat temu też kupili sad i… zbankrutowali. Wtedy wujek, żeby było ciekawiej z Anglii, podpowiedział im, że to idealny klimat na wino, druga Burgundia, tylko bez przymrozków. I tak się zaczęło. Dziś, w przeciwieństwie do większości sąsiadów, ani nie kupują, ani nie sprzedają swoich winogron, a wino powstaje wyłącznie z tego, co rośnie na wzgórzach.