PiS, jak spółka akcyjna rozdzielająca posady i owoce rządzenia

Rząd Mateusza Morawieckiego uniknął zbędnej wojny z Brukselą oraz starcia o politykę wobec Unii na krajowym podwórku. Tylko czy Zjednoczona Prawica jest w stanie przetrwać trzy lata w politycznym bezruchu, tłumacząc coraz większą pustkę programową walką z pandemią? A nawet jeśli tak, to czy w taki sposób można wygrać kolejne – trzecie już – wybory parlamentarne?

Publikacja: 18.12.2020 10:00

Premierzy Mateusz Morawiecki i Viktor Orbán (z lewej) zagrali ostro, strasząc zawetowaniem unijnego

Premierzy Mateusz Morawiecki i Viktor Orbán (z lewej) zagrali ostro, strasząc zawetowaniem unijnego budżetu. Ostatecznie przywódcy państw UE porozumieli się w tej sprawie na szczycie w Brukseli 10 grudnia (na zdjęciu). Jak wynika z sondaży, w tej akurat sprawie premier miał poparcie większości Polaków. Potem dogadał się ze skłonną od początku do kompromisu niemiecką prezydencją i znów ma 60-procentowe poparcie społeczne

Foto: PAP, Radek Pietruszka

Według sondażu Instytutu Badań Pollster Prawo i Sprawiedliwość znowu ma poparcie ponad 40 procent Polaków, co dawałoby mu prawdopodobnie samodzielną większość w Sejmie, gdyby miały się odbyć wcześniejsze wybory. Koalicja Obywatelska miałaby z kolei 26 procent. Nieproporcjonalnie silny, biorąc pod uwagę brak struktur, jest ruch Szymona Hołowni (12,4 procent), a do parlamentu weszłyby właściwie wszystkie obecne tam dziś ugrupowania. Czyli poza awansem celebryty z TVN-u przejawów politycznego zwrotu akcji brak.

Pozostało jeszcze 97% artykułu

Tylko 99 zł za rok czytania.

Tylko teraz! RP.PL i NEXTO.PL razem w pakiecie!
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Plus Minus
Artysta wśród kwitnących żonkili
Plus Minus
Dziady pisane krwią
Plus Minus
„Dla dobra dziecka. Szwedzki socjal i polscy rodzice”: Skandynawskie historie rodzinne
Plus Minus
„PGA Tour 2K25”: Trafić do dołka, nie wychodząc z domu
Plus Minus
„Niespokojne pokolenie”: Dzieciństwo z telefonem