Na dużych ekranach kurczy się dziś oferta kina środka – tego, które przeżywało boom w latach 70. – inteligentnego i profesjonalnie robionego. Nawet renomowani reżyserzy skarżą się, że powstają albo kręcone w wielkich wytwórniach blockbustery za 150 mln dolarów, albo produkcje niezależne realizowane za minimalne pieniądze. Wielu twórców ucieka więc do telewizji. Są wśród nich sławy: Steven Soderbergh, Martin Scorsese, Jane Campion, Agnieszka Holland, Todd Haynes czy David Fincher. Ambitne stacje, zwłaszcza te premium, nieemitujące reklam, lecz przyciągające abonentów ciekawą ofertą programową, proponują sztukę na wysokim poziomie. Udowadniają, że rozrywka w telewizji drugiej dekady XXI wieku to nie tylko idiotyczne reality show i programy „jak oni gotują, sprzątają albo szukają przed kamerami partnerów".