Tak być może stało się w przypadku nieznanej szerszej publiczności irlandzkiej reżyserki Aisling Walsh, która w wieku 58 lat stworzyła z pozornie prostej historii prawdziwie wielką opowieść o życiu kanadyjskiej malarki Maud Lewis.
Pewne projekty mogą się powieść tylko wtedy, kiedy twórca nie jest świadomy skali trudności podejmowanego przedsięwzięcia. Bo jakże trudno jest przecież popaść w ckliwość i banał, opowiadając o życiu, które „można zamknąć w ramie okiennej". To słowa głównej bohaterki filmu, która z powodu choroby przez pół życia oglądała świat wyłącznie przez kuchenne okno. Poświęcenie dla wychowanego w sierocińcu męża, którego kobieta mozolnie uczyła miłości, wreszcie radość wynikająca ze sprzedaży pierwszego obrazu za całe 25 centów. Walsh, także dzięki wspaniałym kreacjom Sally Hawkins jako tytułowej Maud i partnerującego jej Ethana Hawke'a, subtelnie osnuwa te wątki wokół malarskiej twórczości bohaterki, tłumacząc tym samym, jaką lekcję życiowej pokory powinniśmy dostrzec w jej obrazach.