Instrukcje Papieskiej Rady ds. Prawnych i nuncjatury apostolskiej w Polsce utrudniające przekazywanie dokumentów zastrzeżonych Stolicy Apostolskiej sądom i prokuraturom, a także Państwowej Komisji ds. Pedofilii to tylko potwierdzenie głębokiego regresu zaangażowania Kościoła w Polsce w walkę z przestępstwami pedofilii, nadużyć seksualnych i ich tuszowaniem. Po kilku lepszych latach, po odważnych decyzjach, nawet jeśli wymuszanych naciskami ze Stolicy Apostolskiej i strachem przed mediami, nadchodzą trudne lata. „Tamta strategia nie zdała egzaminu" – oznajmił mi pewien znakomicie ustawiony i raczej niechętny oczyszczaniu Kościoła duchowny w rozmowie, w której próbował mnie przywołać do porządku.
Czytaj więcej
Instrukcja dotycząca współpracy Kościoła z organami ścigania i sądami, którą ujawniła „Rzeczpospolita", dobitnie pokazuje, że klerykalna mentalność obecna jest wciąż także w Watykanie.
I, niestety, na słowach się nie kończy. Wystarczy zauważyć, że proces stosowania VELM-u (zapisów dotyczących odwoływania lub karania biskupów za zaniedbania i tuszowanie) wobec polskich biskupów nagle się zatrzymał. Prowadzone od dawna procesy wobec arcybiskupa Andrzeja Dzięgi, ale i biskupa Andrzeja Dziuby – po wizycie ad limina apostolorum (jesienią 2021 r. – red.) nagle się zatrzymały. Decyzji ani widu, ani słychu. I aż trudno nie zadać pytania, czy Stolica Apostolska nie została przekonana tezami polskich biskupów, które najmocniej przedstawił abp Stanisław Gądecki, opowiadając, że ukarani biskupi mają gorzej niż księża pedofile, bo oni sobie odsiedzą karę w więzieniu i wychodzą na wolność, a biskupi są w karach do końca swoich dni. Teza ta jest dla każdego, kto chwilę pomyśli, absurdalna, a żeby to pokazać, wystarczy zacytować pewnego pracownika kurii, który stwierdzenie przewodniczącego KEP skomentował prostym pytaniem: czy rzeczywiście ekscelencje woleliby spędzić pięć lat w więzieniu ze stygmatem pedofila, niż spokojnie doczekać swoich dni w ogromnych apartamentach i z odpowiednimi emeryturami? Odpowiedź jest oczywista, ale w niczym nie zmienia to faktu, że po wizycie ad limina nowych kar, ani nawet ogłoszenia decyzji, nie ma.
I aż trudno nie zadać pytania, czy Stolica Apostolska nie została przekonana tezami polskich biskupów, które najmocniej przedstawił abp Stanisław Gądecki, opowiadając, że ukarani biskupi mają gorzej niż księża pedofile, bo oni sobie odsiedzą karę w więzieniu i wychodzą na wolność, a biskupi są w karach do końca swoich dni. I aż trudno nie zadać pytania, czy Stolica Apostolska nie została przekonana tezami polskich biskupów, które najmocniej przedstawił abp Stanisław Gądecki, opowiadając, że ukarani biskupi mają gorzej niż księża pedofile, bo oni sobie odsiedzą karę w więzieniu i wychodzą na wolność, a biskupi są w karach do końca swoich dni.
Zmianie uległa także atmosfera. Coraz więcej duchownych i świeckich, nawet tych, którzy do niedawna chcieli jeszcze oczyszczenia Kościoła, teraz przekonuje, że jeden przypadek oszusta rzutuje na wszystkich pokrzywdzonych (ale broń Boże setki przestępców seksualnych nie rzutuje na wiarygodność obrońców), broni jak niepodległości dostępu do akt (i to także tych, których ani tajemnica papieska, ani nawet zastrzeżenie dla Stolicy Apostolskiej nie każe trzymać w sekrecie) i przekonuje, że zadawanie jakichkolwiek pytań czy domaganie się wyjaśnień jest elementem ataku na Jana Pawła II, Kościół w Polsce i oczywiście ortodoksyjną naukę. Ten, kto domaga się powołania komisji badającej przestępstwa seksualne dokonywane przez duchownych w naszym kraju, z pewnością – świadomie lub nie – opowiada się po stronie drogi synodalnej w niemieckim Kościele, czyli chce rozkładu ortodoksji i upadku autorytetów. Nie wymyślam tych opinii, one naprawdę są formułowane.