W połowie zeszłego roku Wielka Brytania, Australia i Stany Zjednoczone wydały dla swoich obywateli nowe porady, dotyczące podróży do Chińskiej Republiki Ludowej (ChRL). W brytyjskim dokumencie zwrócono uwagę na wysokie „ryzyko arbitralnego zatrzymania". Władze w Londynie podkreśliły, że instrukcje zostały zaktualizowane tak, by odzwierciedlały sytuację panującą w Chinach. Taki sam komunikat wydała Canberra. Z kolei Waszyngton ostrzegł, że „obywatele Stanów Zjednoczonych mogą zostać zatrzymani bez dostępu do usług konsularnych i informacji o zarzutach oraz być poddawani przedłużającym się przesłuchaniom i aresztowi". Ponadto amerykański Departament Stanu opracował raport przeznaczony głównie dla przedsiębiorców. W dokumencie podkreśla się, że firmy powinny być ostrożniejsze, jeśli chodzi o wysyłanie swoich pracowników do ChRL. W podobnym tonie pod koniec marca wypowiedział się kanadyjski minister spraw zagranicznych. Dziennikarze CNN piszą z kolei, że coraz więcej międzynarodowych koncernów zgłasza się do firm doradczych z prośbą o oszacowanie ryzyka związanego z zatrzymaniami cudzoziemców w Chinach oraz o opracowanie porad, co robić w sytuacji, gdy dojdzie do aresztowania. Rekomendacje zachodnich rządów oraz rosnące obawy firm to tylko jeden z dowodów na to, jak poważnym problemem stała się „dyplomacja zakładników".
Chiny pełne szpiegów
Pod koniec marca br. po ponad 800 dniach uwięzienia, praktycznie bez kontaktu ze światem zewnętrznym, przed chińskim sądem stanęło dwóch Kanadyjczyków – Michael Spavor oraz Michael Kovrig. Ich rozprawy za zamkniętymi drzwiami trwały zaledwie kilka godzin. W obu przypadkach sędziowie zdecydowali, że wyrok zapadnie w późniejszym terminie. Dramat obu mężczyzn rozpoczął się w grudniu 2018 roku, gdy kanadyjskie służby zatrzymały w Vancouver wiceprezes koncernu Huawei Meng Wanzhou. Powodem było dochodzenie prowadzone przez Amerykanów w sprawie łamania przez chińską firmę sankcji nałożonych na Iran. Chinka wciąż czeka w luksusowej posiadłości na proces ekstradycyjny do Stanów Zjednoczonych. Dosłownie kilka dni po jej zatrzymaniu w ChRL aresztowano Spavora i Kovriga. Pierwszy to biznesmen zajmujący się wymianą kulturową z Koreą Północną. W 2014 roku organizował wizytę koszykarza Dennisa Rodmana w Pjongjangu. Drugi to były dyplomata oraz ekspert ws. Azji w think tanku International Crisis Group. Obu mężczyzn Pekin oskarżył o szpiegostwo i wykradanie tajemnic państwowych.
Eksperci, obrońcy praw człowieka oraz kanadyjskie władze nie mają wątpliwości, że te zarzuty to wyłącznie pretekst, a mężczyźni stali się obiektem politycznej gry. – Pekin chce w ten sposób zmusić władze w Ottawie do zmiany polityki. Stara się przekonać Kanadę do przerwania procesu ekstradycyjnego Meng Wanzhou i odesłania jej do Chin – mówi „Plusowi Minusowi" Margaret McCuaig-Johnston, była doradczyni kanadyjskiego rządu, a obecnie ekspertka ws. Chin z Uniwersytetu Alberty oraz Uniwersytetu w Ottawie.
Pekin, choć zdecydowanie odrzuca oskarżenia rządu Justina Trudeau o arbitralne zatrzymanie i łamanie praw człowieka, niespecjalnie kryje się z prawdziwymi powodami uwięzienia dyplomaty i biznesmena. W 2019 roku chiński ambasador w Kanadzie, w jednym z artykułów wprost przyznał, że aresztowanie Spavora i Kovriga było aktem „samoobrony" po zatrzymaniu wiceprezes Huawei. Rok później rzecznik rządu w Pekinie stwierdził, że jeśli Kanada wypuści Wanzhou, wówczas „otworzy się przestrzeń do rozwiązania sprawy". Ottawa o pomoc w uwolnieniu więźniów poprosiła niedawno administrację prezydenta Joe Bidena.
„Dwóch Michaelów", jak nazywa się ich w ojczyźnie, to niejedyne kanadyjskie ofiary „dyplomacji zakładników" w wykonaniu Państwa Środka. W 2014 roku do aresztu trafili Kevin i Julia Garrattowie, którzy prowadzili kawiarnię w mieście Dandong w północno-wschodnich Chinach. Stało się to chwilę po tym, gdy kanadyjskie służby aresztowały chińskiego biznesmena Su Bina podejrzewanego o cyberataki na serwery amerykańskiego Departamentu Obrony. Po ponad roku Julia została zwolniona. Kevina Chińczycy wypuścili 12 miesięcy później, gdy ku ich zaskoczeniu Su Bin przyznał się do winy i zdecydował się pójść na ugodę z amerykańską prokuraturą.