Trump, Salvini, Orbán. Smaczna dieta od nowej prawicy

Dotychczasowa konserwatywna polityka oparta na czterech filarach – rynku, rodzinie, rozsądku i religii – zaczyna przypominać zakurzony i nikomu niepotrzebny rekwizyt. Tak jakby współczesna, mainstreamowa prawica ostatecznie porzuciła konserwatywno-liberalne korzenie.

Publikacja: 16.11.2018 09:00

Trump, Salvini, Orbán. Smaczna dieta od nowej prawicy

Foto: AFP

19 stycznia 2017 na waszyngtońskim Kapitolu. Trwa przemówienie inauguracyjne Donalda J. Trumpa, wybranego na 45. prezydenta Stanów Zjednoczonych. Z trybuny padają słowa o wspólnocie i potrzebie docenienia zwykłych obywateli (dość jednoznacznie przeciwstawionych wyalienowanym, wielkomiejskim elitom). Świeżo zaprzysiężony lider największego mocarstwa podkreśla rolę państwa w tworzeniu infrastruktury, przemysłu oraz zapewnieniu dobrostanu społecznego. Wyraźnie odrzuca tezy Francisa Fukuyamy o liberalnym końcu historii i globalnym triumfie wolnego rynku, przedsiębiorczości i kreatywności jednostek podnoszących jak przypływ morza wszystkie łodzie.

Nie mówi, jak jego republikański poprzednik Ronald Reagan, występujący w tym samym miejscu przed 35 laty o „uwolnieniu energii indywidualnego geniuszu ludzkiego do niespotykanego stopnia". Nie wspomina też, że wolność i godność jednostki zostały zagwarantowane w Ameryce „o wiele lepiej niż gdziekolwiek indziej na świecie". Nie ma też ani słowa o państwie minimum i nieudolnych urzędnikach federalnych, którzy „nie posiedli umiejętności dochodzenia do ładu sami ze sobą", a co dopiero mówić o umiejętności rządzenia jednym z największych krajów na świecie. Narracja Trumpa koncentruje się na ochronie rynku wewnętrznego i ochronie miejsc pracy dla Amerykanów. Bliższa jest tezom tradycyjnych partii zachodnioeuropejskich z czasów tzw. wielkiego powojennego konsensusu. Rozpoczął się on w świecie zachodnim jesienią 1945 roku ogłoszeniem przez prezydenta Harry'ego Trumana tzw. Economic Bill of Rights. Postulował on tanie kredyty dla powracających z wojny młodych Amerykanów pragnących rozpocząć dorosłe, samodzielne życie. Trwał w zasadzie do połowy lat 70. XX w., gdy Zachód dotknął wielki kryzys energetyczny. Na horyzoncie idei pojawiły się wkrótce zastępy liberalnych gospodarczo, choć wciąż jeszcze niezbyt konserwatywnych obyczajowo „chicago boys".

USA. Daleko od republikańskich wartości

Trump ani słowem nie wspomina w mowie inauguracyjnej o mesjanistycznej roli USA w krzewieniu na całym globie demokracji i praw człowieka, o czym tak często mówili jego poprzednicy z „grand old party" (GOP), jak pieszczotliwie zwykli nazywać Amerykanie Partię Republikańską. Jednocześnie, pojawiają się w ustach nowego prezydenta nawiązania do chrześcijańskiej tożsamości Stanów Zjednoczonych, niemniej wypowiedziane w sposób subtelny i niekojarzący się bynajmniej z bliską tradycjonalistom ideą rechrystianizacji zlaicyzowanego i pozbawionego kompasu moralnego społeczeństwa.

Wkrótce światowe agencje piszą o pierwszych posunięciach nowej administracji: znacznym ograniczeniu wprowadzonej za czasów Baracka Obamy ustawy o powszechnym ubezpieczeniu zdrowotnym i dekrecie Trumpa zabraniającego wjazdu na terytorium USA obywatelom Syrii, jak również okresowym zakazie wydawania wiz mieszkańcom Iraku, Iranu, Libii, Somalii, Sudanu i Jemenu.

W następnych miesiącach 2017 roku, przez obydwie izby Kongresu przetoczyła się burzliwa dyskusja dotycząca uchwalenia kolejnych sankcji wobec Rosji. Zarówno w epoce Reagana, jak obydwu Bushów, republikański prezydent od samego początku popierałby tego rodzaju proces legislacyjny. Trump oskarżany o kontakty z Rosjanami w czasie kampanii w 2016 roku oraz sabotowanie śledztwa prowadzonego przez FBI w sprawie zaangażowania Kremla w amerykańskie wybory, od samego początku dość jasno dawał do zrozumienia, iż odpowiada mu utrzymanie możliwości samodzielnego uchylania przez Biały Dom części sankcji, obowiązujące od czasów Obamy. Inicjatywa w kwestii nowych uregulowań, które zezwolą na takie działanie prezydenta dopiero po osiągnięciu zgody z Kongresem, wyszła ze strony demokratów i... została niezwłocznie poparta przez republikanów. Pomimo późniejszych dość ostrych wypowiedzi Trumpa pod adresem Kremla tego rodzaju pierwsze starcie prezydenta z dotychczasowym, tradycyjnie antyrosyjskim zapleczem jego partii sprawiło dość osobliwe wrażenie, że nowy lider odchodzi od jego tradycyjnej linii na rzecz nowej konstrukcji geopolitycznej.

Wrażenie to pogłębiły latem 2018 r. rewelacje polityków serbskich, którzy gościli w Białym Domu przyjmowani przez wpływowego zięcia Trumpa, Jareda Kushnera, i doradcę prezydenta ds. bezpieczeństwa narodowego Johna Boltona. Według szefa serbskiej dyplomacji Ivicy Dačicia pierwszy z wymienionych polityków miał stwierdzić, że prezydent bardzo krytycznie ocenia bombardowanie Serbii przez NATO w 1999 roku, a postawę Serbów wobec kosowskich Albańczyków i innych narodów byłej Jugosławii określił lapidarnym zdaniem „Serbs are good, brave guys". Z kolei Bolton miał podkreślić, że przez całe lata 90. amerykańska polityka wobec Bałkanów „leciała na autopilocie" i bezrefleksyjnie popierała wszystkich przeciwników Slobodana Miloševicia w regionie. Biorąc pod uwagę dotychczasowe uwielbienie Kosowarów wobec USA (w Prisztinie stoi od prawie dekady pomnik Billa Clintona, od którego niedaleko znajduje się Aleja George'a W. Busha) i słowa Busha juniora, który podczas wizyty w Warszawie w czerwcu 2001 roku z radością witał „Europę bez Miloševicia", trudno nie dostrzec tutaj zasadniczego odejścia od pryncypiów polityki zagranicznej USA.

Dwa lata rządów Trumpa to również dość jednoznaczne odejście od dawnej, republikańskiej ortodoksji popierającej w latach 80. i 90. negocjacje w sprawie wolnego handlu i wspieranie więzów transatlantyckich za cenę dopłacania przez Waszyngton do mniej zdyscyplinowanych sojuszników zza oceanu. Administracja obecnego prezydenta łączy wyraźnie postulaty tradycji sięgającej Franklina Delano Roosevelta (protekcjonizm i polityczne sterowanie gospodarką, w szczególności sektorem energetycznym i surowcowym) z deregulacją, cięciami budżetowymi i obniżaniem podatków.

Polski slogan „4 R" – rynek, rodzina, rozsądek, religia – średnio wydaje się pasować do samego Trumpa. Wystarczy wspomnieć rozwody, niejasności obyczajowe wokół znajomości z aktorkami filmów dla dorosłych, ograniczenie wiary w wolny rynek czy zaskakujące posunięcia międzynarodowe, jak porozumienie z Kim Dzong Unem. W końcu – wiara. Hasło „we want God" było chyba najczęściej powtarzanym zwrotem podczas słynnej już mowy prezydenta na placu Krasińskich w Warszawie. Trump jest oficjalnie wiernym Kościoła Prezbiteriańskiego USA, lecz media bardzo rzadko dokumentują jego praktyki religijne, nie licząc udziału w dość eksponowanych Narodowych Śniadaniach Modlitewnych, stanowiących raczej spotkania elit biznesowych, politycznych oraz intelektualnych znad Potomacu niż klasyczne nabożeństwa. Znana wypowiedź prezydenta o tym, iż nie jest pewien, czy kiedykolwiek prosił Boga o wybaczenie („jeśli wydaje mi się, że zrobiłem coś złego, to po prostu staram się to naprawić. Nie mieszam w to Boga") wskazują, na delikatnie mówiąc, dystans dzielący tego polityka od nawet szeroko i ekumenicznie rozumianej chrześcijańskiej ortodoksji. Podobnie należy widzieć poglądy Trumpa w kwestiach aborcji i związków LGBT – opowiadając się za ograniczonym prawem do przerywania ciąży w przypadkach zagrożenia życia i zdrowia matki, gwałtu oraz kazirodztwa i nie forsując sprzeciwu wobec związków jednopłciowych (przy podkreśleniu osobistego sceptycyzmu wobec takich form współżycia społecznego), prezydent lokuje się blisko całego amerykańskiego mainstreamu politycznego i daleki jest od twardego tradycjonalizmu niektórych polityków nad Wisłą.

Włochy. Lewicowo-prawicowe spaghetti

Koniec maja 2018, Pałac Chigi na rzymskiej Piazza Colonna, od inauguracyjnej mowy Trumpa minęło blisko półtora roku. Kilka dni temu, stateczny i wręcz posągowy prezydent Republiki Sergio Mattarella, nestor starej, włoskiej chadecji powierzył misję sformowania nowego rządu 54-letniemu prawnikowi i wykładowcy akademickiemu, Giuseppe Contemu. Trwa właśnie podpisywanie umowy koalicyjnej wyłonionego po marcowych wyborach parlamentarnych rządu, utworzonego przez sojusz dwóch populistycznych ugrupowań: Ruchu Pięciu Gwiazd (M5S) Luigiego Di Maio oraz Ligi Północnej (NL) Matteo Salviniego. Jeszcze podczas kampanii wyborczej Liga była częścią dużego bloku „tradycyjnej" centroprawicy składającej się z Naprzód Włochy (FI) Silvio Berlusconiego, narodowo-konserwatywnych Braci Włochów (FdL) oraz chadeków (NcI-UdC). Po przeciągających się negocjacjach partia Salviniego bez skrupułów porzuca swoich dotychczasowych sojuszników i przedstawia ofertę M5S.

Program gabinetu już w momencie powstania spędzał sen z powiek urzędnikom w Brukseli oraz politykom w Paryżu i Berlinie. Trudno go jednoznacznie zakwalifikować w kategoriach politologicznych. Stanowi mieszankę postulatów radykalnej prawicy i lewicy. Obywatelom zaproponowano bowiem dwustopniową skalę podatkową (15 proc. dla nisko i średnio zarabiających, 20 proc. dla osób o wysokich dochodach), zniesienie ponad 400 niepotrzebnych ustaw i obniżenie pensji posłom i senatorom. Można powiedzieć – dość typowe postulaty konserwatywno-liberalne kojarzone ze starą, mainstreamową prawicą. Połączono to jednak z wprowadzeniem dochodu podstawowego w wysokości 780 euro miesięcznie przyznawanego rodzinom poniżej minimalnego progu dochodowego oraz poszukującym pracy. Zapowiedziano również likwidację niepopularnej społecznie reformy emerytalnej zwanej Fornero (od nazwiska minister pracy w technicznym rządzie Mario Montiego, który objął władzę po upadku Berlusconiego w 2011 roku), przypominającej podobną, polską reformę rządu PO–PSL i powrót do wieku emerytalnego na poziomie 64 lat.

Panaceum na jedną z najwyższych stóp bezrobocia młodzieży w Europie ma być według rządu wprowadzenie programu robót publicznych. Partie zgadzają się na przeprowadzenie rewizji dotychczasowych procesów prywatyzacyjnych miejskiej infrastruktury, w tym wodociągów i zwrot ich w ręce publiczne. Ogłoszono również wycofanie się z budowy szybkiej kolei z Turynu do Lyonu we Francji (tzw. TAV), choć wiązać by się to miało z koniecznością zapłacenia ponad 2 mld euro kary – projekt jest bowiem współfinansowany przez UE. Od lat hasło „NO TAV" to jeden z głównych postulatów włoskich środowisk radykalnej lewicy, a piosenkę pod tym tytułem śpiewa nawet znana z komunistycznych sympatii punkowa grupa Banda Bassotti, która w ostatnich latach wsławiła się poparciem dla prorosyjskich separatystów w Donbasie.

Nowy rząd ma też ofertę dla rosnących w siłę ruchów antyszczepionkowych: 11 iniekcji z obowiązkowych do tej pory pakietów szczepień dzieci i młodzieży będzie jedynie „zalecanych" przez resort zdrowia. I na koniec gwóźdź programu: wypowiedzenie przez Rzym tzw. III Konwencji dublińskiej z 2013 roku dotyczącej prawa azylowego i szybka repatriacja ponad pół miliona nielegalnych imigrantów. Są również zapowiedzi działań na rzecz zniesienia sankcji wobec Rosji, obowiązujących w UE od 2014 roku.

Mija kilka miesięcy i wicepremier Salvini, 45-letni mediolańczyk, żyjący po rozwodzie w drugim już związku partnerskim, zapowiada, że aby podkreślić chrześcijański charakter Włoch, w urzędach publicznych powinny znaleźć się krzyże. Podczas jednego z przedwyborczych wieców przyszły wicepremier pojawił się z różańcem w dłoni, dość długo pokazując go zebranym i fotoreporterom.

W długiej rozmowie przeprowadzonej z katolickim dziennikiem „L'Avvenire" przyznał co prawda, że sam rzadko praktykuje i modli się, niemniej każdy dzień zaczyna i kończy znakiem krzyża. Gdy gazeta zapytała się, jak odnosi się do inicjatywy partii koalicyjnych zasiadających w radzie regionalnej Lombardii dotyczącej bezpłatnego rozdawania młodzieży środków antykoncepcyjnych, odpowiedział jak rasowy polityk. Z jednej strony wyraził osobiste zaniepokojenie seksualizacją młodego pokolenia, z drugiej przyznał, że młodzież dokonuje samodzielnych wyborów życiowych, w których trzeba minimalizować ryzyko schorzeń wenerycznych.

Dociskany w sprawie zwalczania przez rząd lekkich narkotyków był już bardziej zdecydowany, odpowiadając... że prohibicja marihuany „nigdy nie znajdowała się w agendzie rządu koalicyjnego". Co interesujące, w wywiadzie Salvini pozwolił sobie na dość mocne słowa pod adresem papieża Franciszka, odcinając się od jego nauczania w sprawie migrantów oraz zmian w zapisach Katechizmu Kościoła Katolickiego dotyczących stosowania kary śmierci. Salvini naruszył tu przestrzeganą w miarę konsekwentnie w powojennych Włoszech niepisaną zasadę niekrytykowania Watykanu przez znajdujących się u władzy polityków włoskich, nawet tych osobiście niewierzących i nastawionych negatywnie do Kościoła katolickiego.

Węgry. Chadecja czy populizm?

Rozdzielone cezurą 16 lat dwa kongresy Europejskiej Partii Ludowej. Portugalskie Estoril, październik 2002 roku. Fidesz Viktora Orbána już od dwóch lat pozostaje członkiem europejskiej międzynarodówki chadeckiej. 39-letni Węgier skończył niedawno pierwszą, czteroletnią kadencję swoich rządów i po przegranych minimalnie wyborach przeszedł do opozycji. Podczas spotkania pozdrawia, jak sam to określa, swoich bliskich przyjaciół „Silvio" (Berlusconiego) i „Wila" (Wilfrieda Martensa, premiera Belgii i szefa EPL w latach 90.) oraz „Hansa" (Gert–Pötteringa, kolejnego szefa europejskich chadeków). Wygłasza płomienne przemówienie wskazujące na konieczność przezwyciężenia jałtańskiego podziału Europy, integracji Europy Środkowo-Wschodniej z UE i budowy demokratycznego społeczeństwa we wszystkich krajach Starego Kontynentu, opartego o partycypację szerokich rzesz obywateli, patrzących na ręce władzom. Zwraca uwagę na konieczność dofinansowania przez Brukselę węgierskiego rolnictwa i namawia zachodnie firmy do ekspansji inwestycyjnej w swoim kraju. Zapowiada walkę o realizację zasad społecznej gospodarki rynkowej. Jednocześnie wzywa europejskich chadeków do powrotu do chrześcijańskich korzeni Unii, do myśli Alcide de Gasperiego, Roberta Schumana i Konrada Adenauera.

Ostatni Kongres EPL w Helsinkach, 8 listopada 2018 roku. Sprawujący już trzecią pod rząd kadencję, 55-letni Orban zapowiada, że „ Europa bez narodów straci swoją tożsamość i duchowość, i kulturę". „Europa bez narodów będzie niczym!" – dodaje. Potępia w czambuł pozostałe grupy polityczne w europarlamencie: socjalistów, liberałów i zielonych, twierdząc, że chcą anihilacji Europy. Wzywa do budowy nowej, odnowionej chrześcijańskiej demokracji, stawiającej tamę nielegalnej migracji, neokolonialnemu myśleniu starych, europejskich elit. Praktycznie nie mówi o gospodarce, miejscach pracy, polityce społecznej.

„A keresztény állam" (państwo chrześcijańskie) to związek frazeologiczny, który ostatnimi czasy najczęściej znaleźć można w wystąpieniach premiera Węgier. W ogłoszonych w tym roku badaniach Uniwersytetu Saint Mary w Londynie oraz Instytutu Katolickiego w Paryżu blisko 67 proc. Węgrów w wieku 19–29 lat zadeklarowało brak związków z jakąkolwiek religią, co czyni z kraju nad Dunajem jeden z bardziej zlaicyzowanych krajów Starego Kontynentu. Pomimo wpisania w nowej, uchwalonej już za czasów drugiej kadencji rządów Orbána konstytucji (obowiązującej od 1 stycznia 2012 r.), życie chronione jest od poczęcia do naturalnej śmierci. Niemniej, pozostaje to martwym zapisem, gdyż szczegółowe przepisy ustawy dopuszczają dokonywanie aborcji z przyczyn społecznych, po przejściu podobnej do stosowanej w Niemczech procedury konsultacji psychologicznych i w przypadku osoby zamężnej, uzyskania pisemnej zgody współmałżonka. Bez wątpienia jednak obserwacje prowadzone przez Narodowy Urząd Statystyczny (KSH) pokazują, że przez ostatnie dwie dekady liczba aborcji dokonywanych każdego roku spadła o ponad połowę.

Czas nowych idei?

Zmiany, które w ostatnich latach widoczne są w mainstreamowej prawicy w świecie zachodnim, nie są łatwe do jednoznacznej oceny. Powiedzieć można wręcz, iż funkcjonować może co najmniej kilka, zasadniczo równoprawnych interpretacji. Od tych najbardziej znanych, formułowanych pod znakiem „alt-right" na przestrzeni ostatniej dekady przez Paula Godfrieda i Richarda B. Spencera, poprzez tworzoną także przez autorów polskich, np. Michała Kuzia, podkreślających stopniowe odchodzenie globalnej polityki od klasycznych antynomii pomiędzy prawicą (wolnorynkowa, wspierająca wolność jednostki i szanująca tradycyjne wartości) a lewicą (progresywną, wrażliwą społeczną, sceptyczną wobec tradycji i stałych wspólnot) na rzecz podziałów pomiędzy „globalistami" i „lokalistami".

Przy okazji prób opisów fenomenu zmian w myśleniu prawicy ich autorzy podkreślają zazwyczaj, że są one reakcją na dwa zasadnicze wydarzenia ostatnich lat: globalny kryzys finansowy z przełomu dekady, schyłek postpolityki, opartej na płytkich narracjach modernizacyjnych i optymistycznej wizji rozwoju nowoczesnych społeczeństw oraz zagrożenia terroryzmem i niekontrolowanymi migracjami. Przekonanie, że lekarstwem na wszystko pozostaje redukcja biurokracji, samoregulujący się mechanizm rynku, nieograniczone możliwości rozwoju gospodarczego, tania siła robocza i sceptycyzm wobec roli państwa, jak również ślepa wiara w bezalternatywność integracji europejskiej i wieczną trwałość wspólnoty euroatlantyckiej, ustąpiły w tych złożonych warunkach poszukiwaniom trwałości, bezpieczeństwa i tradycji we wciąż chaotycznym świecie pozbawionym busoli.

A może jest zupełnie inaczej i dzisiejsza „nowa prawica" to po prostu kolejna odsłona ponowoczesnej postpolityki? Smaczna i pożywna dieta dla organizmów zmęczonych dekadami opowieści o liberalnym końcu historii i rzekomo równych szansach dla miliarderów i pucybutów? Co więcej, serwowana przez wytrawnych kucharzy, którzy w odpowiednim momencie wyczuli potrzebę zmiany jadłospisu u swoich klientów-wyborców? Wszak żaden z dzisiejszych przywódców europejskiej nowej prawicy nie jest politycznym nowicjuszem i dobrze radził sobie w starych, liberalnych dekoracjach. Gdy jednak te zmieniają się na naszych oczach, może nadszedł czas na zupełnie nową narrację.

PLUS MINUS

Prenumerata sobotniego wydania „Rzeczpospolitej”:

prenumerata.rp.pl/plusminus

tel. 800 12 01 95

Plus Minus
Konsumpcjonistyczny szał: Boże Narodzenie ulubionym świętem postchrześcijańskiego świata
Plus Minus
Kompas Młodej Sztuki 2024: Najlepsi artyści XIV edycji
Plus Minus
„Na czworakach”: Zatroskany narcyzm
Materiał Promocyjny
Najlepszy program księgowy dla biura rachunkowego
Plus Minus
„Ciapki”: Gnaty, ciapki i kostki
Materiał Promocyjny
„Nowy finansowy ja” w nowym roku