Tylko 99 zł za rok czytania.
Co zyskasz kupując subskrypcję? - możliwość zakupu tysięcy ebooków i audiobooków w super cenach (-40% i więcej!)
- dostęp do treści RP.PL oraz magazynu PLUS MINUS.
Aktualizacja: 13.06.2015 16:40 Publikacja: 13.06.2015 01:01
Kachaber Kaładze grał w Milanie. To najlepszy gruziński piłkarz ostatnich lat, dziś polityk.
Foto: AFP
W Polsce traktuje się Gruzję jako jeden z tych dumnych krajów, które narodziły się po rozpadzie Związku Radzieckiego i pracują na swój rachunek. Blisko nam do Gruzinów, tym bardziej że ich relacje z Rosją są równie skomplikowane jak nasze, o żarze uczuć trudno mówić. Poparcie Gruzji w jej walce z Rosją przez prezydenta Lecha Kaczyńskiego przysporzyło Polsce w Tbilisi dużo sympatii. Przekonali się o tym polscy dziennikarze, którzy jesienią ubiegłego roku pojechali do Tbilisi na pierwszy mecz. Gościnność Gruzinów jest powszechnie znana, co wymaga od przybyszów zdrowia i znajomości taktyki wznoszenia toastów.
Gruzja długo cierpiała za to, że była częścią imperium i kiedy Polska spotykała się ze Związkiem Radzieckim na jakiejkolwiek arenie sportowej, nie wdawano się w szczegóły, kto jest Rosjaninem, a kto nie. Wszyscy mieli na koszulkach napis ZSRR i nie mogli liczyć na życzliwość ze strony polskich kibiców.
Po wojnie Gruzja miała u nas nie najlepszą opinię, bo z tego kraju pochodzili Józef Stalin i Ławrentij Beria. Tylko na trybunach stadionów mogliśmy dać wyraz swojemu prawdziwemu stosunkowi do nich (co jednak wiązało się z ryzykiem). W roku 1951 władze popełniły zresztą taktyczny błąd. Do Polski przyjechała drużyna Dynama Tbilisi, żeby rozegrać cztery pokazowe „mecze przyjaźni".
„Cannes. Religia kina” Tadeusza Sobolewskiego to książka o festiwalu, filmach, artystach, świecie.
„5 grudniów” to powieść wybitna. James Kestrel po prostu zna się na tym, o czym pisze; Hawaje z okresu II wojny,...
„BrainBox Pocket: Kosmos” pomoże poznać zagadki wszechświata i wyćwiczyć pamięć wzrokową.
Naukowcy zastanawiają się, jak rozwijać AI, by zminimalizować szkody moralne.
W obliczu zbliżających się wyborów prezydenckich w Polsce zdajemy sobie sprawę, jak ważne jest, aby platformy społecznościowe nie zakłócały procesów demokratycznych.
„The Electric State” to najsłabsze dzieło w karierze braci Russo i prawdopodobnie najdroższy film w historii Net...
Masz aktywną subskrypcję?
Zaloguj się lub wypróbuj za darmo
wydanie testowe.
nie masz konta w serwisie? Dołącz do nas