Robert Gwiazdowski: Może a musi – subtelna różnica

Zgodnie z art. 229 konstytucji w razie zewnętrznego zagrożenia państwa, zbrojnej napaści na terytorium Rzeczypospolitej prezydent na wniosek Rady Ministrów może wprowadzić stan wojenny.

Aktualizacja: 01.04.2020 21:01 Publikacja: 01.04.2020 20:32

Robert Gwiazdowski: Może a musi – subtelna różnica

Foto: AFP

I teraz wyobraźmy sobie, że jakieś obce wojska wkraczają do Polski. Czy prezydent „może" nie wprowadzić stanu wojennego? Co znaczy „może"? W teorii prawa i w logice modalnej „może" znaczy, że „wolno". Wolno w jakiejś sytuacji coś zrobić, jeśli są przesłanki dla zrobienia tego, czego bez ich zaistnienia zrobić nie wolno. Nie wolno wprowadzić stanu wojennego bez zewnętrznego zagrożenia państwa lub zbrojnej napaści na terytorium Rzeczypospolitej. Ale czy mimo takiego zagrożenia lub napaści wolno go nie wprowadzić?

Jeżeli zatem art. 228 ust. 1 konstytucji stanowi, że „w sytuacjach szczególnych zagrożeń, jeżeli zwykłe środki konstytucyjne są niewystarczające, może zostać wprowadzony odpowiedni stan nadzwyczajny", to czy w sytuacji, gdy istnieje „szczególne zagrożenie", z powodu którego „zwykłe środki konstytucyjne" są niewystarczające i trzeba skorzystać ze środków „niezwykłych" – jak zakaz prowadzenia działalności gospodarczej czy wychodzenia z domu – można nie wprowadzić stanu nadzwyczajnego?

Odpowiedź jest tak samo oczywista, jak w przypadku napaści na terytorium RP. Z tym że napadającym nie są obce wojska, tylko obcy wirus. Ale jak nauka prawa „może" sobie z tym problemem poradzić dziś w sytuacji nadzwyczajnej, skoro od lat w sytuacji zwyczajnej nie mogła sobie z tym poradzić – jak w moim ulubionym prawie podatkowym. Skoro uczeni i sędziowie przez całe lata twierdzili, że jak organ podatkowy coś „może" – np. umorzyć zobowiązanie podatkowe – to znaczy, że nigdy nie „musi", bo jest to „swobodne uznanie administracyjne", to dziś „muszą" się pogodzić z tym, że prezydent nie musi wprowadzić stanu nadzwyczajnego.

Czytaj także: Koronawirus. Sędziowie: mamy do czynienia ze stanem klęski żywiołowej

Tymczasem trzeba badać, czy spełnione są przesłanki jakiegoś rozstrzygnięcia, które ma być konsekwencją ich zaistnienia i gdy są spełnione, dokonać takiego rozstrzygnięcia. Nie postępując przez lata w taki właśnie sposób, znaleźliśmy się dziś w sytuacji, w której prawo służy władzy do robienie tego, co ona chce, i nierobienia tego, co powinna. Nie chce wprowadzić stanu nadzwyczajnego – to go nie wprowadza. Tak jak nie chciała komuś umorzyć zobowiązania podatkowego, to go nie umarzała, choćby niewywiązanie się z zobowiązania było wskutek działania jakiegoś wirusa – takiego jak błędne stosowanie prawa przez organy podatkowe na podstawie błędnej wykładni prawa dokonywanej przez sądy administracyjne.

Autor jest adwokatem, prof. Uczelni Łazarskiego i szefem rady WEI

I teraz wyobraźmy sobie, że jakieś obce wojska wkraczają do Polski. Czy prezydent „może" nie wprowadzić stanu wojennego? Co znaczy „może"? W teorii prawa i w logice modalnej „może" znaczy, że „wolno". Wolno w jakiejś sytuacji coś zrobić, jeśli są przesłanki dla zrobienia tego, czego bez ich zaistnienia zrobić nie wolno. Nie wolno wprowadzić stanu wojennego bez zewnętrznego zagrożenia państwa lub zbrojnej napaści na terytorium Rzeczypospolitej. Ale czy mimo takiego zagrożenia lub napaści wolno go nie wprowadzić?

Opinie Prawne
Tomasz Siemiątkowski: Szkodliwa nadregulacja w sprawie cyberbezpieczeństwa
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Czy wolne w Wigilię ma sens? Biznes wcale nie musi na tym stracić
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Awantura o składki. Dlaczego Janusz zapłaci, a Johanes już nie?
Opinie Prawne
Łukasz Guza: Trzy wnioski po rządowych zmianach składki zdrowotnej
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Rząd wypuszcza więźniów. Czy to rozsądne?