Fakt ten rodzi problemy, bo tak jak policjanci lubią dzielić się na „dobrych" i „złych", to i nasi milusińscy od pomnażania dobrobytu narodowego nie stronią od podobnych dyferencji. Są więc i tacy, którym koronawirus służy. Do czego? Ano do robienia fortuny. W jaki sposób? Po prostu stosując politykę zatorów. Są podmioty gospodarcze, które nie płacą na czas rachunków i faktur. Bywa tak oczywiście i w normalnych, niczym nie zakłóconych warunkach rynkowych, ale niestety nie tylko. Ci „źli" wykorzystują nieszczęście innych do budowania interesu. Udają, że powodem niepłacenia kontrahentom za ich usługi są skutki działania koronawirusa, który sieje spustoszenie w firmie i nie pozwala na regulowanie płatności. Może być to prawda, ale może być i wielki blef.
Na straży czystości biznesowej stoi między innymi Urząd Ochrony Konkurencji i Konsumentów. To on może oczyścić albo „umoczyć" firmę, która nadużywa prawa i okoliczności epidemiologicznych.
Po przeanalizowaniu umowy handlowej czy innego kontraktu gospodarczego, sprawdzeniu okoliczności towarzyszących przekroczeniu dozwolonych terminów płatności, ocenie wpływu koronawirusa na płatności firmowe łatwo stwierdzić, gdzie jest prawda. Może być ona kosztowna dla wykorzystującego sytuację (za nadużycia się płaci, może nie zawsze, ale się zdarza). Ma ona swoją nazwę. To nieuczciwa konkurencja. Czyli takie działanie, które jest sprzeczne z prawem lub dobrymi obyczajami, i zagraża lub narusza interes innego przedsiębiorcy lub klienta. Czas jest trudny. Warto więc konkurować ze sobą w zgodzie z uczciwymi zasadami i nie wykorzystywać w grze rynkowej ciemnej strony natury ludzkiej i koronawirusa. Pamiętajmy, że prezes UOKiK bywa ostatnio surowy, gdy wymierza kary, za nieuczciwą konkurencję.
Więcej w artykule Rafała Szymańskiego i Alicji Szyrner „Wydłużanie terminów zapłaty w czasie epidemii to nieuczciwa konkurencja".