W konstytucji napisano: Rzeczpospolita Polska jest demokratycznym państwem prawnym, urzeczywistniającym zasady sprawiedliwości społecznej. Trudno sobie wyobrazić zmianę treści tego przepisu, obojętnie, kto wygra wybory. Chodzi więc o to, jak obaj kandydaci, ich zaplecze polityczne i my wszyscy – wyborcy – rozumiemy sens tych słów, z których wyprowadza się wnioski o prawach, wolnościach obywateli. I także dlatego wybór strażnika konstytucji na najbliższe pięć lat jest tak ważny. Najpierw bowiem zinterpretuje on konstytucję – a potem będzie tej interpretacji bronił.
Po pięciu latach wiemy już, jak przepisy o rządach prawa rozumie Andrzej Duda, wspierający zawieruchę w wymiarze sprawiedliwości autorstwa ostatnich administracji. Nie przeszkadzały mu dyscyplinarki, wymiana niemal wszystkich prezesów sądów w kraju i usuwanie sędziów Sądu Najwyższego. Zarówno wtedy, gdy w lipcu 2018 r. 75-letni wówczas Mick Jagger mówił na Stadionie Narodowym: „Polska! Co za piękny kraj! Jestem za stary, by być sędzią, ale jestem dość młody, aby śpiewać", jak i kiedy dużo ostrzej od wokalisty The Rolling Stones zareagowały organy UE, wszczynając postępowanie przeciw Polsce. Do sędziów z nowego naboru prezydent mówił: Wytrzymajcie, aż starzy odejdą. Zamiast współdziałać z trzecią władzą – jak mu nakazuje konstytucja w kolejnym artykule – swymi wypowiedziami potęguje złe emocje wobec sądów i sędziów.Gdy 6 sierpnia 2015 r. inaugurował prezydenturę, Andrzej Duda wzywał do odbudowy wspólnoty i prosił rząd Ewy Kopacz o niepodejmowanie brzemiennych w skutki decyzji ustrojowych czy zobowiązań. Kilka miesięcy później miały być wybory parlamentarne. Nie przyjął ślubowania od pięciu sędziów TK wybranych przez tamten Sejm. W dwóch przypadkach słusznie – jak przyznał nawet Trybunał – ale trzech sędziów do dziś nie objęło funkcji, a na ich miejsce wybrano inne osoby.
Czytaj także: Marek Domagalski: Pilnujmy swego prawa wyborczego
Prezydent może dużo: zgłaszać swoje projekty ustaw lub wetować uchwalone, wolno mu też korzystać z prerogatyw, np. z prawa łaski. Czy jeśli wygra Rafał Trzaskowski, rząd PiS posłucha jego wezwania o współpracę dla dobra kraju? Okaże się też, co większość parlamentarna zrobi z jego projektami odwracania reform sądowych. Jeśli ma być praworządnie, Trzaskowski nie może iść drogą Dudy i wspierać takie zmiany w sądach, które narażają kraj na konsekwencje międzynarodowe.
Z prerogatyw też można korzystać lepiej lub gorzej. Chodzi w nich przecież tylko o to, że prezydent w niektórych sprawach nie potrzebuje kontrasygnaty premiera, a nie o to, by zrobić coś poza granicą prawa, np. ułaskawiać osobę jeszcze nieskazaną. Jak się zdaje, w tej i w wielu innych sprawach wypłynęliśmy już jednak poza znane żeglarzom mapy.