Rz: Po sześciu latach kierowania prokuraturą przez niepolityka nadszedł czas na zmianę. Wkrótce to minister sprawiedliwości ma stanąć na czele prokuratury. Jest pan jej przeciwnikiem czy zwolennikiem? A może jest to bez znaczenia?
Jacek Skała: To prawda, polityka powinna być jak najdalej od śledztw. Niektóre z nich jednak toczą się na styku z polityką. Wówczas pojawia się problem ewentualnych nacisków. Dlatego tak istotne są określone w ustawie gwarancje niezależności prokuratora prowadzącego postępowanie. Mam tu na myśli zakaz dowolnego odbierania śledztw prowadzącym je od początku prokuratorom i zakaz dowolnego przenoszenia postępowań do innych jednostek, w których miałyby one potoczyć się zgodnie z czyimiś oczekiwaniami. Takie przypadki miały miejsce i pod rządami pierwszego, teoretycznie niezależnego prokuratora generalnego, i pod rządami ministrów sprawiedliwości z różnych opcji politycznych. Przypominam sobie sprawę sprzed kilku miesięcy, dotyczącą bezprawnego posiadania broni przez ministra sprawiedliwości. Z doniesień medialnych wynika, że prokurator, który ją prowadził, wydał postanowienia o przeszukaniu mieszkania i kancelarii tego polityka. Na drugi dzień stracił postępowanie, które zmierzało w kierunku zarzutów. Gdy dziennikarze jednej ze stacji telewizyjnej pytali dlaczego, dowiedzieli się, że z przepracowania. Pamiętam sprawę zarzutów wobec jednego z wiceministrów finansów. Prokuratorowi, który je postawił, zresztą niezgodnie z przepisami, uchylono postanowienie o przedstawieniu zarzutów. To wszystko miało miejsce pod rządami niezależnego prokuratora generalnego. Przypominam sobie sprawę dziennikarzy czołowej gazety codziennej. Kolega, który postawił te zarzuty, stracił sprawę. W żadnej z tych spraw nie było mowy o rażącej i oczywistej obrazie przepisów prawa przez prokuratora.