Słowa, które posłużyły za tytuł naszych uwag o tzw. kompromisie w sprawie Trybunału Konstytucyjnego, pochodzą z piosenki Jacka Kaczmarskiego z 1990 roku, zatytułowanej „Wizyta krewnej z zagranicy". Zdajemy sobie sprawę, że używanie poezji jako argumentu w sporach o rozumienie prawa może zostać uznane za nadużycie. Tym niemniej – w wypadku kompromisu – cytat idealnie wpisuje się w polityczny nastrój ostatnich dni.
Co to jest kompromis? Wg słownika języka polskiego kompromis to „porozumienie osiągnięte w wyniku wzajemnych ustępstw". Szerzej, to także „odstępstwo od zasad, założeń lub poglądów w imię ważnych celów lub dla praktycznych korzyści". W polityce należałoby dążyć do tego, żeby osiągnąć porozumienie, nie odstępstwo. W przypadku prawa słowo „kompromis" w ogóle nie powinno występować. Można je zastąpić terminem „ugoda". Tyle tylko, że ugody zawiera się raczej w związku ze sporami cywilnoprawnymi, znacznie rzadziej w prawie publicznym. A już ugoda w sprawach ustroju państwa jest contraditio in adiecto, czyli sprzecznością samą w sobie.