Idą wybory, rozwiązał się worek z pomysłami mającymi poszczególnym środowiskom przysporzyć popularności. A jak Bóg da, to może i kilku punktów procentowych. Problem w tym, że ważne merytoryczne projekty zazwyczaj trudno sprzedać. Bo kogo zelektryzowała – dajmy na to – wiadomość o szykowanej ustawie gwarantującej przedsiębiorcom, że zmiany prawa gospodarczego będą mogły wchodzić w życie najwyżej dwa razy w roku? I ile osób, wrzucając kartkę do urny, przypomni sobie o korzystnych dla zatrudnionych regulacjach wprowadzonych dużą nowelizacją kodeksu pracy? Ważny jest prosty, mocny przekaz. Dlatego nastał czas inicjatyw skrajnych, które rozpalą emocje i uświadomią, kto tak naprawdę dba o to, co najważniejsze. Na przykład polskie dzieci.