Robert Gwiazdowski: Sędziowie TSUE nie mogą więcej niż FIFA

Nie możemy powiedzieć Międzynarodowej Federacji Piłki Nożnej (FIFA), że my nie gramy na spalone.

Publikacja: 13.10.2021 19:38

Robert Gwiazdowski: Sędziowie TSUE nie mogą więcej niż FIFA

Foto: Adobe Stock

Choć sama FIFA może zmienić regulamin – jak to już kilka lat temu zrobiła – w sprawie spalonego i wtedy będziemy musieli się dostosować. Oczywiście na naszych orlikach możemy grać, jak chcemy, ale w rozgrywkach FIFA – nie.

Wyznaczony przez FIFA sędzia może powiedzieć, że co prawda jakiś piłkarz znajdował się w momencie podania bliżej naszej linii bramkowej niż nasz przedostatni zawodnik, ale nie miał wpływu na przebieg akcji (co podlega „wykładni" dokonywanej przez sędziego), więc spalonego nie było. Może nawet powiedzieć, iż mu się wydawało, że nie był on bliżej niż nasz. Ale nie może powiedzieć, że był, ale uwzględniając zakrzywienie czasoprzestrzeni, to mógł nie być. I nie może powiedzieć, że skoro wybory do PZPN wygrał jakiś kolo z disco polo, to powołania do naszej kadry są nieważne i strzelone przez naszych bramki się nie liczą.

Czytaj więcej

Wyrok Trybunału już opublikowany w Dzienniku Ustaw

Trochę podobnie jest z „regulaminem" Unii Europejskiej. Nie ma w nim przepisu, że sędzia jest niezawisły tylko wówczas, gdy jest wybrany przez innych sędziów. Bo gdyby był, to wszystkie wyroki Trybunału Konstytucyjnego byłyby nieważne, gdyż jego sędziów powołuje Sejm. Zresztą europejscy sędziowie wcale tak nie twierdzą. To nasi tak twierdzą. NSA uchylił właśnie kolejne uchwały KRS w sprawie powołań sędziów. To ten sam NSA, którego zdaniem zgodne z naszym „regulaminem" jest pobieranie podatku od odsetek od odszkodowania, które po dziesięciu latach migania się ubezpieczyciel wypłacił w końcu dziecku, które w wypadku spowodowanym przez naćpanego kierowcę straciło rodziców, rodzeństwo i nogi. To nie jest kwestia „regulaminów", tylko ich wykładni.

Przeczytałem opinię, że w przypadku TK to już nie chodzi nawet o nieprawidłowe powołanie sędziów. On swoimi wyrokami sam się „delegitymizuje". Oczywiście nie mam zamiaru bronić TK, ale przypomnę tylko symetrycznie, że kiedyś SN wydał wyrok, w którym stwierdził, że ustawę o nacjonalizacji przemysłu należy interpretować „zgodnie z duchem tamtych czasów". Co prawda wynika z niej, że komuniści nie znacjonalizowali spółek, tylko ich majątki, ale gdyby mogli przypuszczać, że kiedyś komunizm upadnie i znów będą mogły działać spółki, toby je znacjonalizowali. Nie zdelegitymizował się aby SN tym wyrokiem? Kto ma prawo oceny? Twórcy konstytucji zapomnieli chyba w niej napisać, że prawo jej wykładni mają tylko jej twórcy. Więc muszą teraz szukać w Brukseli sędziów, którzy uznają, że przepisy naszej konstytucji trzeba interpretować „zgodnie z duchem tamtych czasów", gdy ją uchwalano.

Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Raport Bodnara aktem oskarżenia. Co dalej?
Opinie Prawne
Piotr Szymaniak: Jak rząd pozbawił się legitymacji do przywracania praworządności
Opinie Prawne
Marcin Chałupka: Kłopotliwa "alienacja rodzicielska". Nie ma terminu, nie ma problemu?
Opinie Prawne
Marcin J. Menkes: Sytuacja w USA wpłynie na klimat inwestycji zagranicznych
Opinie Prawne
Michał Bieniak: Anarchia prawna zniszczy Polskę szybciej, niż zniszczyła Rzeczpospolitą szlachecką