Brak zgody na dalsze tymczasowe aresztowanie Sławomira Nowaka, który po dziewięciu miesiącach opuścił placówkę penitencjarną, spotkało się z krytyką ministra sprawiedliwości i czołowych polityków PiS. Nie tylko zarzucają, że decyzja sądu jest polityczna i zapadła pod dyktando Donalda Tuska, który chwilę wcześniej w wywiadzie nazwał Nowaka więźniem politycznym, ale też zapowiadają dalsze zmiany w sądach.
Krytyka decyzji sądu jest czymś akceptowalnym, jednak gdy towarzyszą jej zapowiedzi, że sądy wydające tak zepsute jak w sprawie Nowaka wyroki trzeba „reformować", zaczyna wyglądać to wszystko groźnie. Zwłaszcza że PiS ma wszelkie instrumenty, żeby to zrobić, co zresztą już udowadniał.
Czytaj także: Ziobro o sprawie Nowaka: Tusk powinien się wstydzić
Czy nie jest to jednak kierowanie się logiką Kazimierza Pawlaka z filmu „Sami swoi", że „sąd sądem, a sprawiedliwość musi być po naszej stronie"? Bo za innymi, niekorzystnymi wyrokami stoją złe, nieczyste intencje? Pytanie tylko, jakie stanowisko zajęliby politycy PiS, jeśli za kilka tygodni sąd uwzględniłby zażalenie prokuratury i znowu zamknąłby Nowaka. Czy wtedy byłby już sprawiedliwy?
Warto też zwrócić uwagę, że sąd zastąpił długi areszt tymczasowy Sławomira Nowaka wysokim poręczeniem majątkowym. Czyli nie uznał, że były polityk PO jest mniej winny niż np. pół roku temu, tylko że areszt nie jest już potrzebny, bo nie ma groźby tzw. mataczenia. Oburzenie prawicy wywołała też sprawa skazanego na półtora roku więzienia byłego opozycjonisty Józefa Piniora. Raczej nie pójdzie za kraty, a karę będzie odbywać z elektroniczną bransoletą. Sąd kolejny raz okazał się łagodny i przychylny dla krytyków rządu – można było usłyszeć. Tyle tylko, że zastosował przepisy, które rząd Zjednoczonej Prawicy przygotował, a PiS uchwalił.