Możliwe, że w wyniku przewagi opozycji w Senacie pełzający zamach konstytucyjny, z którym do tej pory mieliśmy do czynienia, poważnie wyhamuje. Prognozy wyborcze są jednak jednoznaczne – Kaczyński utrzyma władzę. Pomimo licznych afer i skandali, pomimo fatalnej jakości rządzenia, pomimo niezrealizowanych obietnic notowania partii rządzącej nie spadają. Wręcz odwrotnie systematycznie rosną. Dlaczego? Odpowiedź jest boleśnie prosta: Polacy dali się kupić.
Kult cargo w Polsce
Po latach oszczędności, inwestycji i rozwoju suweren stracił cierpliwość i wybrał tych, którzy obiecali mu tu i teraz, pieniądze do ręki. Z jednej skrajności popadliśmy w drugą. Z bardzo liberalnej polityki pod hasłem „radź sobie sam”, kumulacji kapitału i inwestycji w „przyszłość naszych dzieci”, wpadliśmy w rozpasaną konsumpcję na ich rachunek. Populiści spełnili obietnice z naddatkiem. Program 500+ wdrożono sprawnie i bez zwłoki. Za nim poszły kolejne obietnice i transfery: podniesienie płacy minimalnej, ustanowienie minimalnej stawki godzinowej, trzynasta emerytura. Innowacją polityczną PiS jest spełnianie obietnic już przed wyborami. Wyborcy właśnie teraz otrzymują kolejne 500 złotych za pierwsze dziecko i to z wyrównaniem za ostanie cztery miesiące. Miło? Bardzo miło, bo to przecież „nie moje pieniądze”. W atmosferze wielkiej fiesty nikt nie ośmieli się zabrać właśnie zdobytych przywilejów. W efekcie partia rządząca grozi wyborcom, że opozycja im pieniądze zabierze, a opozycja musi się tłumaczyć, że nie tylko nie zabierze, lecz jeszcze doda od siebie. Nakręca się koło populizmu.
Mechanizm przypomina jako żywo kulty cargo. W czasie II wojny światowej, w południowo-wschodniej Azji tubylcze plemiona przechwytywały czasem zrzuty żywności i zaopatrzenia, skierowane do alianckich partyzantów walczących z Japończykami. Szamani przekonali swoich współplemieńców, że skuteczną metodą przywabienia „Wielkiego srebrnego ptaka” (bombowiec B-52), by dokonał cudu „daru z nieba”, jest spożycie wszystkich zapasów w swoistej formie kosmicznego szantażu. O tym, że nie istniał związek przyczynowo skutkowy pomiędzy głodem tubylców i rzutami dla dywersantów nie muszę nikomu tłumaczyć. W efekcie całe plemiona umierały z głodu, nie mając ziaren na siew ani krów do dojenia.
Jesteśmy w trakcie takiej „uczty cargo”. Przy stole dominuje radosny nastrój konsumpcji. Nikt nie chce słyszeć o tym, że żyjemy ponad stan, przejadamy zapasy. „Tyle zysku co w pysku” krzyczy suweren i zagarnia do siebie, ile zdoła.
"Cóż, że kradną? Chociaż się dzielą"
W tym tkwi tajemnica siły politycznej prawicy. W pieniądzach. Nic innego dla większości wyborców się nie liczy. Kampania antyPiS jest nieskuteczna. Nieskuteczna, bo jak pokazują badania, wyborcy partii władzy w większości znają prawdę, wiedzą o aferach, korupcji, arogancji, zachłanności, upojeniu władzą i skrajnym egoizmie tej ekipy. Oni to wiedzą i ta wiedza im nie przeszkadza: „Cóż że kradną? Wszyscy kradną a ci się chociaż dzielą”. Dopóki się dzielą, mogą spać spokojnie. PiS wygra następne wybory. Gdy wzrośnie presja z powodu kolejnych przekrętów, wystarczy hojną ręką dorzucić nowe obietnice. Suweren wybaczy w zamian za to, co dla niego stanowi najważniejszą, a najprawdopodobniej jedyną realną wartość – za pieniądze. To wartości materialne są podstawową motywacją wyborców PiS (Kantar dla „Gazety Wyborczej” z 13 września 2017 roku). „Co by się musiało wydarzyć, żebyście zagłosowali na Platformę (…)? Musieliby obiecać coś dobrego, realnego” (Cynizm Polityczny Polaków).