Dopiero się rozpoczęła i nie wiadomo jak długo potrwa. I choć nie walczą między sobą armie, wręcz odwrotnie, ludzkość, po raz pierwszy w swojej historii, zjednoczyła się, bez wątpienia jest to wojna światowa w której zaangażowanych jest wiele państw przeciwko wspólnemu wrogowi.
Jest nim Covid-19.Wirus chytry, przebiegły. Drobina o wielkości 60 do 140 nanometrów, widoczna jedynie pod mikroskopem elektronowym. Bezwzględnej jego brutalności doświadczamy codziennie. W zmasowanej ofensywie zaatakował ludzki świat.
Zatem wojna totalna, ogólnoświatowa. O nowym obliczu. Bez bomb, czołgów, samolotów, żołnierzy. Huku armat i wystrzałów. Wojna "cicha". Mimo tego równie okrutna jak wszystkie. Codziennie zbiera swoje żniwa; pierwsze ofiary liczyliśmy w dziesiątkach, po tygodniu w setkach, teraz w tysiącach. W chwili gdy to piszę, WHO podała informację o 350 tysiącach ludzi zainfekowanych (rannych), 15 tysiącach zmarłych (zabitych), 14 tysiącach po leczeniu szpitalnym.
Lecz sytuacja niekorzystnie dla nas się rozwija. Poza Chinami, mamy lawinowy przyrost ofiar. Najbardziej zagrożona jest Europa i USA. Tu Covid-19 dokonał największych spustoszeń. Ludzie z nakazu lub strachu zamykają się w domach. Opustoszały ulice miast praktycznie zanikł handel sprowadzony do minimum w sklepach spożywczych. Trwoga, niepewność, chwilami panika.
Świat wstrzymał oddech. W mediach wiadomości i fake newsy. Wypowiadają się politycy, naukowcy, lekarze, ekonomiści. Bo to drugi, zawsze bliźniaczy aspekt wojny. Pomimo panicznych wysiłków rządów, walą się w gruzy filary, nie tylko europejskiej, gospodarki, wiadomo już, że nie wystarczy środków na zapobieżenie stratom, że latami trwać będzie powrót do unormowanej gospodarki.