Dewaluacja rubla uderza nie tylko w Rosję. Jej konsekwencje odczuwalne są na całym terytorium byłego Związku Sowieckiego. Ale w szczególny sposób trudności ekonomiczne dotknęły Gruzję i Mołdawię. Władze tych krajów staną w tym roku wobec ogromnych wyzwań. Przy takiej skali zapaści gospodarczej nie można wykluczyć, że w Tbilisi i Kiszyniowie dojdzie do upadku rządzących gabinetów. Oba kraje dążą do zacieśnienia relacji z Zachodem, ale są mocno związane z Rosją, co czyni je zależnymi od Moskwy. A to czego się można spodziewać w Gruzji i Mołdawii może dowieść skuteczności Rosji w hamowaniu procesu rozszerzania wpływów Zachodu na dawne sowieckie terytorium.
W ciągu ostatnich kilku miesięcy dewaluacja waluty dotknęła większość krajów byłego ZSRR. W największym stopniu pogrążone w konflikcie Rosję i Ukrainę: w ubiegłym roku rubel stracił na wartości 43 proc., od początku 2015 – dalszych 11 proc. Ukraińska hrywna od stycznia spadła o blisko 30 proc. Lista poszkodowanych na tym się jednak nie kończy: spadku wartości waluty doświadczyły również kraje produkujące i eksportujące energię: Azerbejdżan, Kazachstan i Turkmenistan oraz państwa silnie związane z rosyjską gospodarką, w tym Białoruś i Armenia.
Zarówno Gruzja, jak Mołdawia, nie zaliczają się do żadnej z tych grup: oba państwa zorientowane są na Zachód i dążą do integracji gospodarczej z Unią Europejską, dowodem choćby podpisanie przez nie w ubiegłym roku porozumień o wolnym handlu. Gospodarki obu krajów przeżywają jednak obecnie poważne kłopoty: gruzińskie lari w ciągu ostatnich czterech miesięcy straciło na wartości 40 proc., mołdawska leja od 1 stycznia 2015 zdewaluowała się o 20 proc.
Jedną z przyczyn takiego spadku wartości walut jest rola, jaką w gospodarkach obu krajów odgrywają zarobki emigrantów pracujących w Rosji. Wysokość przekazów płynących stamtąd w ciągu roku spadła w Mołdawii o 20 proc.; w Gruzji spadek ten był nawet o 3 proc. większy. Poza tym mimo, że kraje te nie należą do Eurazjatyckiej Unii Gospodarczej (EUG), nadal są silnie uzależnione od handlu z Rosją, do której trafia aż 26 proc. eksportowanych przez Mołdawię towarów (w przypadku Gruzji – 13 proc.). Wpływy Kiszyniowa z tytułu eksportu do Moskwy w roku zmniejszyły się o niemal połowę, a Tbilisi o 30 proc.
Pogarszające się wskaźniki ekonomiczne są w równym stopniu wynikiem złej kondycji gospodarczej całego regionu, co zamierzonych działań Rosji, podejmowanych w odpowiedzi na zachodnie inicjatywy integracyjne. Moskwa zwiększyła ograniczenia handlowe i cła na różne kategorie towarów sprowadzanych z tych krajów.
Gruzja i Mołdawie podjęły starania, by złagodzić dewaluacyjne skutki inicjatywy rosyjskiej podnosząc stopy procentowe i wyprzedając swoje rezerwy walutowe. Mówimy jednak o krajach o niewielkim potencjale gospodarczym – mołdawskie PKB wynosi niespełna 9 mld dol., gruzińskie – ok. 16 mld dol. – to sprawia, że możliwość zarządzania kursami walut jest niewielka, a nawet drobne wahania na większych rynkach mają na nie duży wpływ. Gruzja przeznaczyła do tej pory na stabilizowanie waluty 120 mln dol., zmniejszając swoje rezerwy do sumy 2,5 mld dol., Mołdawia przeznaczyła na stabilizację 87 mln dol., pozostawiając na kontach 1,96 mld dol.
Oba kraje w ramach porozumień o wolnym handlu z UE otrzymały niewielkie wsparcie finansowe od Brukseli, kwoty rzędu dziesiątek milionów euro nie mają jednak istotnego wpływu na stan gospodarek. Oba rządy zaplanowały na rok 2015 podniesienie podatków i cięcia w wydatkach budżetowych. Również warunkiem ewentualnej pomocy zagranicznych pożyczkodawców w rodzaju MFW będą zapewne dalsze oszczędności.