O tym, że to kobiety, choć płakały, cierpiały, były pełne obaw i lęków, wysyłały swoich mężów, braci i synów do powstań. To one opatrywały rany, ukrywały, leczyły, a przede wszystkim wzmacniały ducha i zachęcały do walki zarówno podczas wszystkich powstań i zrywów narodowościowych, jak i potem czasie okupacji hitlerowskiej, Powstania Warszawskiego, czy w okresie stalinizmu. Były sanitariuszkami, łączniczkami, żywicielkami, wynosiły z lasów rannych powstańców, spod gruzów akowców. Kobiety nigdy się nie poddały. Gdy ich mężowie katowani byli w ubeckich więzieniach, pracowały za marne grosze, wychowywały i karmiły dzieci, trwały niezłomnie na straży rodziny. "Tak miały" i tak mają - jak to się dzisiaj często mówi. Bo tak są przez Boga (jak kto uważa) ewolucję, biologię i diabeł wie jeszcze co ukształtowane.