Jacek Pałkiewicz: Fenomen pielgrzymek. Duchowość spotęgowana zmęczeniem

Jesteśmy narodem pielgrzymów. Co piąty europejski pątnik to Polak. Każdego roku 7 mln osób odwiedza rozsiane po kraju sanktuaria. Najczęściej jest to Jasna Góra, ale i Licheń, Św. Lipka, Kalwaria Zebrzydowska, Łagiewniki, czy Niepokalanów. Do Częstochowy tylko w pieszych pielgrzymkach, najbardziej tradycyjnych a zarazem spektakularnych, dociera 75 tys. osób.

Publikacja: 15.08.2024 08:17

Uczestnicy 313. Pieszej Pielgrzymki Warszawskiej na Jasną Górę dotarli do Częstochowy

Uczestnicy 313. Pieszej Pielgrzymki Warszawskiej na Jasną Górę dotarli do Częstochowy

Foto: PAP/Waldemar Deska

Bliska śmierci, posunięta w latach kobieta prosi otaczającego ją troską syna, aby podprowadził do okna, żeby po raz ostatni mogła zobaczyć światło słoneczne i profil gór na horyzoncie. Zmieszany posłusznie spełnił życzenie i potem ponownie zabrał ją do łoża. Matka, ściskając jego dłoń, nadwątlonym głosem wydusiła z siebie: cieszę się synu, że pomogłam nauczyć cię stawiać pierwsze kroczki, a teraz jestem tobie wdzięczna, że wspomagasz mnie w postawieniu ostatnich stąpnięć.

Pielgrzymi odnoszą wyjątkowo osobiste sukcesy

Tę historię usłyszałem swego czasu od włoskiego pątnika, strażnika parku w Dolinie Aosty, który dla docenienia pamięci swojej matki wybrał się na pielgrzymkę Francigena: 1800 km z Canterbury do Rzymu, 50 dni pełnych znoju, krwi i łez. Taki sam ekstremalny wysiłek, jaki obiecywał Wilson Churchill, kiedy w czasie II wojny światowej obejmował urząd premiera Wielkiej Brytanii. W ten sposób wybitny polityk dał sygnał do wytężonej ciężkiej pracy dla wspólnego wielkiego celu. I to zwycięstwo, choć kosztowało naprawdę wiele, w końcu przyszło.

Podobne, ale wyjątkowo osobiste sukcesy odnoszą pielgrzymi, ludzie różnych wyznań, agnostycy, ateiści czy zupełnie obojętni w kwestii wiary, którzy kroczą, zmagając się z kilometrami, walcząc jednocześnie z własnymi demonami, zagubieniem, chaosem emocjonalnym, wątpliwościami natury moralnej.

Czytaj więcej

Jasna Góra: Czterokrotnie mniej pielgrzymów

Takiej podróży w głąb siebie podjął się Marek Kamiński, ekstremalny globtroter, człowiek dwóch biegunów, odbywając czteromiesięczną wędrówkę historyczną Drogą św. Jakuba prowadząca do Santiago de Compostela w Hiszpanii. Jak podkreśla, była to jego najtrudniejsza wyprawa, 4 tys. km ogromnego wysiłku, wyrzeczeń, potyczki z samym sobą, z trudną do wytłumaczenia słabością. „Można powiedzieć, że padałem, podnosiłem się i szedłem dalej” – wyjaśniał. „Tych kryzysów było dużo. Każda doba przynosiła rozchwianie. Nie było łatwych dni na tej drodze”.

Pielgrzymka do Częstochowy: Trzeba mieć charakter, żeby wybrać się na pielgrzymkowy szlak

Słowa mojego przyjaciela dały mi impuls do zapoznania się z osobliwym ewenementem. Jak wszystkie pielgrzymki, ta z Warszawy do Częstochowy też naznaczona była wysiłkiem i zmęczeniem. Na 30-kilometrowych etapach ludziom dawały się we znaki słota i ulewy, trzeba było cierpliwie znosić pragnienie, zadowalać się skromnym posiłkiem czy noclegiem w siermiężnych warunkach, akceptując spartański sanitariat, zimną wodę bądź przepocone ubranie. Na długo pozostanie w moich oczach obraz krzyża kołyszącego się na czele kilkusetosobowego orszaku obwiedzionego wiankami róż, a także idących obok siebie w kolumnie z nagłośnieniem osób w podeszłym wieku, nastolatków, kobiet brzemiennych, mężczyzn pchających wózki z niemowlakami tworzących prawdziwą wspólnotę, nazywając siebie „bracie, siostro”. Nie jeden był zatopiony w modlitwie, lub z namaszczeniem odmawiał różaniec, a kiedy ktoś zaintonował radosną pieśń, zastępy podchwytywały ją i śpiewały z uniesieniem, odpowiadając na machania ludzi stojących przy drodze. Zdarzało się, że ktoś wylądował w karetce, bo potrzebował kroplówki wzmacniającej czy innej interwencji medycznej.

Na zbytnie wygody nie można też oczekiwać po zakończeniu całodniowego pochodu. Najczęściej trafiają się noclegi w namiotach, szkołach, czy remizach strażackich, ale nie brak też przejawów niespotykanej nigdzie indziej gościnności. Wielu dobrych ludzi przyjmuje pod swój dach, karmiąc i ofiarując ciepło oraz serdeczność.

Podjęta z duchowych pobudek podróż stanowi istotny, datujący się od XI wieku element polskiego życia religijnego

Trzeba mieć charakter, żeby wybrać się na pielgrzymkowy szlak. I hart ducha, żeby na nim wytrwać. Wieczorem, umęczeni wysysającym siły i zbijającym z nóg marszem, z grymasem bólu na twarzy spowodowanym przez obtarcia i piekące pęcherze na piętach, pechowcy zajmują się dezynfekcją i opatrywaniem ran. Istna szkoła przetrwania. Trud pielgrzymowania, walka z własnymi słabościami – a wystarczy spojrzeć, jak ludzie nagminnie kuśtykają w powodu bolących nóg, ale nie biorą pod uwagę wycofania się z trasy – kształtują właściwą postawę i hart ducha. Stefan, agent ubezpieczeniowy, nie skrywa, że w pewnym momencie był kompletnie niedysponowany i, jak podkreślił, marsz stanowił dla niego drogę przez Golgotę, przedsionek piekła, przed którym ocaliła go tylko determinacja i żelazna odporność.

Takie doświadczenia są doskonałą lekcją dla młodych piechurów: uczą pokory, dyscypliny, wzajemnej, bezinteresownej pomocy i tego, że nieważne jest czy się jest biednym, czy bogatym.

Polacy narodem pielgrzymów

Podjęta z duchowych pobudek podróż stanowi istotny, datujący się od XI wieku element polskiego życia religijnego. Nie bez racji mówi się, że jesteśmy narodem pielgrzymów. Co piąty europejski pątnik to Polak. Każdego roku 7 mln osób odwiedza rozsiane po kraju sanktuaria, gdzie Bóg w sposób szczególny hojnie obdziela łaskami. Najczęściej jest to Jasna Góra, ale i Licheń, Św. Lipka, Kalwaria Zebrzydowska, Łagiewniki, czy Niepokalanów. Do Częstochowy tylko w pieszych wędrówkach, najbardziej tradycyjnych a zarazem spektakularnych, w 2022 roku dotarło 75 tys. osób, a w ogóle Jasną Górę w ub. roku odwiedziło blisko 3 mln 600 tys. pielgrzymów.

Nasuwa się pytanie, dlaczego ludzie decydują się na pątniczą drogę? Odpowiedź usprawiedliwiająca przystąpienie do długiej i wyczerpującej wędrówki na piechotę przez kilkaset kilometrów nie zawsze jest łatwa, konkretna i przekonująca. Każdy podejmuje pielgrzymkę z różnych powodów, niektórzy nawet nie do końca wiedzą dlaczego i być może nigdy nie znajdą ostatecznego argumentu. Zazwyczaj ludzie wyruszają w podróż z powodów religijnych bądź duchowych. Może to być wyraz pokuty, chęć zadośćuczynienia za grzechy czy wdzięczność Bogu za otrzymane łaski. Bywa, że ktoś zagubił się w biegu życia i nie znajduje wyjaśnienia na nurtujące pytania. A długie dystanse „samotności” niewątpliwie są wyjątkową okazją do medytacji i skupienia, wyborną chwilą na zgłębienie duszy i uporządkowanie swojego jestestwa. Sacrum w całym tego słowa znaczeniu.

Czytaj więcej

Jacek Pałkiewicz. Pięćdziesiąt lat w podróży

Do świętych zwracają się z ufnością ludzie poszukujący ratunku w szczególnie trudnej sytuacji, cierpiący, bezradni wobec nieuleczalnych chorób, a nawet w intencji znalezienia dobrego męża czy dostania się na studia. Jedni szukają pocieszenia, inni zapomnienia czy umocnienia wiary. Pielgrzymi wiozą ze sobą intencje pisane na kartkach, które odczytywane są w czasie modlitwy różańcowej. Żałują za przewinienia i proszą o Boże i ludzkie przebaczenie, bo są gotowi naprawić wszelakie wyrządzone przez siebie zło.

Mogłoby się wydawać, że pielgrzymka to miejsce dla ludzi związanych z Kościołem. Częstokroć na taki krok decydują się także niewierni, osoby które przez lata nie widziały kościoła, które zapomniały pacierza, a teraz szukają powrotu na religijną drogę.

Władysław Reymont po pielgrzymce z Warszawy na Jasną Górę napisał powieść „Chłopi”

Sto lat temu na pieszą pielgrzymkę z Warszawy na Jasną Górę wybrał się z zamiarem napisania reportażu Władysław Reymont, późniejszy laureat Nagrody Nobla. To doświadczenie przyniesie prawdziwe uznanie początkującemu pisarzowi, wykorzysta je niebawem w swojej najsłynniejszej powieści „Chłopi”. Sceptycznie nastawiony, wyobcowany w tłumie prostych, autentycznie pobożnych ludzi, uległ duchowej przemianie, wręcz odzyskując żywą wiarę.

„Religijne uniesienie – pisał – zaciera różnice między szlachtą, chłopami i mieszczanami, między kobietami i mężczyznami. Pielgrzymi opiekują̨ się̨ chorym, wioząc go na wozie, wspierają̨ biednego, zwykle żywiąc się suchym chlebem dźwiganym ze sobą (…) Widzę̨ i czuję, że tu, w tłumie, nie ma prawie serca, duszy, głowy, która by nie niosła brzemienia niedoli, co by nie szła z ufnością̨ i nie wierzyła, że skoro położy łzy swoje przed Panienką Najświętszą, skoro Jej wypowie ból swój, skoro otworzy serce zbolałe i poprosi o ratunek i zmiłowanie – to wszystko to otrzyma”.

Droga św. Jakuba: Na czym polega wyjątkowość tej pielgrzymki?

Wydatnie odmienny charakter ma istniejąca od tysiąca lat Droga św. Jakuba zmierzająca do miejsca pochówku św. Jakuba Większego, apostoła, patrona wędrowców. Czyli do Santiago de Compostela. To, poza grobem Chrystusa w Jerozolimie i św. Piotra w Rzymie, najważniejszy chrześcijański szlak pielgrzymkowy. Nieraz mówi się, że ze względu na swoją niewytłumaczalną „magię”, która niemal nie pozwala skrystalizować w prostych słowach wartości tego doświadczenia, to droga odrodzenia. Słynie z tego, że pomimo ewidentnego podłoża chrześcijańskiego związanego z grobem św. Jakuba, tak naprawdę jest to droga bardziej duchowa niż religijna, gdzie duże znaczenie odgrywa medytacja.

Czytaj więcej

Santiago de Compostela: Za dużo pielgrzymów, niech porzucą swoje laski

Jej wyjątkowość wynika z nastawienia na osobisty wymiar wędrówki, zwykle samotny, nieraz w małym gronie, w ciszy i skupieniu. Nie ma tutaj mrowiska wiernych, księdza przewodnika czy zorganizowanego transportu bagaży. To pielgrzym rozstrzyga, czy chce integrować się̨ z innymi, czy woli zaszyć się̨ w swojej prywatności. Po wyborze jednej z licznych tras ma on możliwość wędrówki we własnym tempie, co pozwala na wyciszenie i własne wewnętrzne przeżywanie drogi. Ma czas na poznanie samego siebie i dotknięcie sfery, która po wielokroć wymyka się rozumowi.

Droga św. Jakuba jest przeznaczona dla wszystkich osób bez względu na wyznanie i poglądy, którzy chcą w drodze doświadczyć ciszy i przemiany duchowej. Ryszard, wykładowca akademicki z Poznania, przyznaje, że na Camino nie do końca znalazł odpowiedź, ale wrócił do domu z poczuciem odbycia wyjątkowej, trudnej do opisania podróży.

Pielgrzymka do Santiago de Compostela czy najdłuższy szlak pielgrzymkowy w Polsce, z Helu na Jasną Górę

Johann Wolfgang von Goethe wyraził w XVIII wieku głęboką prawdę o naszym kontynencie w jednym zdaniu: „Europa zrodziła się, pielgrzymując do Santiago de Compostela”. Nie dziwi więc fakt, że ten temat podjęła Rada Europy. Od 38 lat, kiedy uznała ona Drogę św. Jakuba za niewymownie ważne szlaki kulturowe naszego kontynentu, zachęca władze regionów do ich odtwarzania, przeżywają one renesans.

W 2023 roku zarejestrowano 438 tys. pielgrzymów i turystów z różnych części świata. Największym powodzeniem cieszy się licząca 775 km Droga Francuska z Saint-Jean-Pied-de-Port, wpisana w 1993 roku na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO. Dla porównania, najdłuższy szlak pielgrzymkowy w Polsce, z Helu na Jasną Górę, wynosi 638 km i pątnicy przebywają go w 19 dni.

Mówi się, że jak ktoś raz pójdzie z pielgrzymką, to przeważnie na nią wraca.

Autor

Jacek Pałkiewicz

Dziennikarz, obywatel świata, ambasador Polski na wszystkich kontynentach. Odkrywca źródła Amazonki, weteran Syberii, Sahary, Borneo, Nowej Gwinei, specjalista od karkołomnych wypraw i przełamywania barier. Survivalowy guru, uczył kosmonautów i elitarne jednostki antyterrorystyczne sztuki przetrwania. Autor wielu książek, więcej na: www.palkiewicz.com

Bliska śmierci, posunięta w latach kobieta prosi otaczającego ją troską syna, aby podprowadził do okna, żeby po raz ostatni mogła zobaczyć światło słoneczne i profil gór na horyzoncie. Zmieszany posłusznie spełnił życzenie i potem ponownie zabrał ją do łoża. Matka, ściskając jego dłoń, nadwątlonym głosem wydusiła z siebie: cieszę się synu, że pomogłam nauczyć cię stawiać pierwsze kroczki, a teraz jestem tobie wdzięczna, że wspomagasz mnie w postawieniu ostatnich stąpnięć.

Pozostało 96% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: gdzie „Pan Bóg i Polacy” widzą prezesa IPN?
Opinie polityczno - społeczne
Kozubal: dlaczego polskie wojsko jest ślepe i nieme
Opinie polityczno - społeczne
Warzecha: Zero logiki, maksimum zemsty
Opinie polityczno - społeczne
Paweł Łepkowski: Prezydencka debata telewizyjna w USA: mission impossible Kamali Harris?
analizy
Jacek Nizinkiewicz: Donald Tusk popełnił drugi błąd i dał PiS groźną broń do ręki
Opinie polityczno - społeczne
Ambasador Izraela: Oskarżenia o ludobójstwo przypominają pomówienia o mord rytualny