Zwycięstwo koalicji 15 października wywołało ogromną falę nadziei na zmianę, której symbolem była rekordowa frekwencja wyborcza. Społeczeństwo miało dość zadufania, bufonady i arogancji władzy. Paliwem obecnej władzy miały być systematyczne rozliczenia rządów PiS. Tymczasem wielu polityków, którzy mieli to zrobić, spakowało się i udało na pięcioletni pobyt do Parlamentu Europejskiego.
Ryszard Terlecki jak Jerzy Urban
To, że zwolennicy obecnej władzy liczyli na krew, widać gołym okiem. Czekali na to długie osiem lat, gdy Ryszard Terlecki z sejmowej trybuny, w fotelu wicemarszałka, rozgrywał opozycję niczym Urban Solidarność, a rządowe media w sposób absolutnie bezczelny kreowały zero-jedynkowy obraz jednej partii. W zasadzie uporządkowanie tego, co zepsuł PiS, wymaga czasu, ale wydaje się, że władzy brakuje determinacji w dążeniu do celu. Przy braku spójnego programu egzotycznej koalicji była to jedyna idea, która łączyła wszystkich: PO, Trzecią Drogę i Lewicę. Tymczasem nikt nie został pociągnięty do odpowiedzialności, nikt za nic nie odpowiedział, co więcej, niektórzy nawet zostali posłami do PE, osiągając gigantyczny sukces finansowy. Przez lata posłowie Joński i Szczerba lansowali się na tych, którzy dopadną PiS, przywrócą prawo i sprawiedliwość oraz elementarną uczciwość. Napisali nawet książkę pt. „Wielkie żniwa. Jak PiS ukradł Polskę”, najwidoczniej żniwa trwają dalej, gdyż jak ktoś kradnie, to powinien w wolnej Polsce odpowiedzieć przed wolnym sądem. Nic z tych rzeczy. To będzie wpływać na postrzeganie, głównie przez wyborców PO i Lewicy, rządu Donalda Tuska, który miał PiS rozliczyć. Widocznie łatwiej obiecać sto konkretów, niż być zdeterminowanym w tym najważniejszym dla swojego elektoratu. Takie postępowanie będzie tym samym napędzać PiS, które czuje słabość koalicji 15 października.
Czytaj więcej
Prawo i Sprawiedliwość oraz Suwerenna Polska planują połączyć się przed wyborami prezydenckimi - twierdzi wprost.pl, wracając do tematu potencjalnej zmiany nazwy partii Jarosława Kaczyńskiego.
Jednym z zapewnień rządu premiera Donalda Tuska było zapewnienie, że to, co dane, nie będzie obywatelom zabrane. Tymczasem Ryszard Petru, liberalna twarz koalicji 15 października, dwoi się i troi, aby przywrócić handel w niedzielę. W badaniach widać widocznie, że Polacy nie palą się do tego pomysłu, co więcej, ogromna większość uważa, że zakaz handlu w niedzielę powinien być zachowany. Na pytanie: „Czy Pani/Pana zdaniem należy w Polsce przywrócić handel w niedziele?” 10,4 proc. odpowiedziało: „zdecydowanie tak”, a 16,6 proc. respondentów, że „raczej tak”. Z kolei 30 proc. pytanych wybrało odpowiedź „raczej nie”, a 34,9 proc. zakreśliło odpowiedź „zdecydowanie nie” – czytamy w sondażu United Surveys dla Wirtualnej Polski. Polacy są jednym z najbardziej zapracowanych społeczeństw. Pracujemy tygodniowo średnio 40,5 godziny, najdłużej po Grekach w Unii Europejskiej – wynika z analizy przygotowanej przez Preply na podstawie danych Eurostatu. Unijna średnia wynosi 37,5, a światowa 34,2 godziny. W liberalnych mediach kultywuje się nadal kulturę pracy po kilkanaście godzin, która, wbrew faktom i logice, prowadzi do szczęścia i sukcesu. Ogromna rzesza pracowników galerii handlowych z pewnością czeka na powrót PiS do władzy.
Różnice zdań w koalicji rządowej wykorzystywać będzie PiS
Dochodzi obecnie do konfliktu w łonie lewicowej koalicji. Politycy partii Lewica Razem głośno deklarują już, że możliwe jest wyjście tej partii z koalicji. To jeden z wniosków ostatnich wyborczych katastrof lewicy, która balansuje na granicy progu wyborczego. Adrian Zandberg i towarzysze uważają, że lewica powinna ostrzej i celniej walczyć o swoje postulaty w ramach rządowej koalicji. Będzie o to coraz trudniej, pozycja lewicy w tym rządzie jest bowiem coraz słabsza, co pokazały dwie ostatnie tury wyborcze. Włodzimierz Czarzasty z kolei zapewniał po wyborczej klęsce, że bierze to na siebie i w zasadzie nic się nie zmieniło, nikt nie odpowiedział za ten wynik. Lewicy pomysł na dziś to trwanie w rządzie. Solidarna Polska, która jako mniejszy podmiot polityczny wchodziła w skład rządowej koalicji Zjednoczonej Prawicy, była w stanie narzucić wiele swoich rozwiązań, była w tym zdeterminowana i skuteczna. Najmniejsza różnica zdań będzie przez PiS wykorzystywana, aby pokazać, jak słabe podstawy ma koalicja, którą łączy wyłącznie strach przed powrotem PiS do władzy. Jakby zapomnieli, że przed PiS obronić państwo może wyłącznie społeczeństwo obywatelskie, które w październiku 2023 roku stało w gigantycznych kolejkach, czekając po wiele godzin tylko po to, aby odsunąć PiS od władzy, której mieli dość.