PiS nie odniósł zwycięstwa w wyborach do Parlamentu Europejskiego, ale nie poniósł też klęski. Jeśli spojrzymy na wybory jako na kluczowy sondaż, to odnotujemy mijankę: komentatorzy zwracają uwagę na to, że po raz pierwszy od dziesięciu lat Platforma Obywatelska (37,06 proc. głosów i 21 mandatów) wyprzedziła PiS (36,16 proc. i 20 mandatów). Ale po pierwsze, wyprzedziła raptem o niecały punkt procentowy (0,9 proc.), a po drugie PiS utrzymuje wysokie poparcie, przez dekadę ciesząc się mandatem społecznym, którym nie mogła pochwalić się żadna inna partia w historii III RP.
Czytaj więcej
- My naród polski, wszyscy obywatele RP dokonaliśmy wyboru 53 posłów do PE spośród 1 019 kandydatów - rozpoczął konferencję prasową PKW jej przewodniczący, Sylwester Marciniak.
Wybory do Parlamentu Europejskiego: Przegrał nie PiS, ale sam Jarosław Kaczyński
Pomimo wciąż niezłego wyniku nie będzie przesady w stwierdzeniu, że to nie formacja, a jej lider przegrał w niedzielę. Dowód? Wyjątkowo jaskrawy: Jarosław Kaczyński namaścił i wspierał Jacka Kurskiego, a ten nie dostał się do europarlamentu. Mateusz Morawiecki proszony przez dziennikarzy o komentarz powiedział, że Jackowi Kurskiemu „nie warto poświęcać więcej niż sześć sekund” (Jacek Gądek z portalu Gazeta.pl przypomniał, że nawiązał w ten sposób do opisanej w 2019 roku przez Onet „doktryny”: jako prezes TVP Kurski nie zgadzał się na pokazywanie premiera Morawieckiego w „Wiadomościach” dłużej niż dziewięć sekund).
Czytaj więcej
Utrzymanie 35 proc. po atakach jądrowych na nas, zmasowanym ataku dywanowym służb specjalnych, które Donald Tusk wysłał na nas, to solidny wynik, zwłaszcza biorąc pod uwagę to, że nasi konkurenci polityczni z KO zjedli żywcem swoich koalicjantów z Trzeciej Drogi - ocenił były premier Mateusz Morawiecki.
O ile Donald Tusk umocnił swoje przywództwo i za chwilę zje przystawki, o tyle Kaczyński nie tylko musi nakarmić działaczy głodnych intratnych stanowisk, odciętych od władzy po ośmiu latach, którzy w poniedziałkowy poranek obudzili się bez mandatu europosła, ale też rozładować napięcie. A jednym z jego źródeł już od dawna jest Jacek Kurski. Jednocześnie to zdecydowanie za wcześnie, by wieścić kres przywództwa Kaczyńskiego, jak i przekreślać przyszłość całej jego formacji.