Łukasz Warzecha: Jałowy rytuał 10 kwietnia

Bez pełnej współpracy Rosji nie ma szans na rzetelne wyjaśnienie katastrofy

Publikacja: 12.04.2023 03:00

Obchody 13. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Prezydent Andrzej Duda przed pomnikiem Ofiar Katastrofy

Obchody 13. rocznicy katastrofy smoleńskiej. Prezydent Andrzej Duda przed pomnikiem Ofiar Katastrofy Smoleńskiej na Cmentarzu Wojskowym na Powązkach w Warszawie

Foto: PAP/Andrzej Lange

W drugi dzień świąt przypomniałem sobie o rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem właściwie przypadkiem, zobaczywszy wiadomość o wypowiedzi polskiego ambasadora przy ONZ Krzysztofa Szczerskiego. Szczerski – co nie jest w dzisiejszym czasie w wykonaniu przedstawiciela polskich władz żadnym zaskoczeniem – powiązał kwestię smoleńskiej katastrofy z wojną prowadzoną przez Rosję przeciwko Ukrainie, a to z kolei z dostarczaniem Ukrainie broni przez Zachód. Do tej układanki dołożył jeszcze Katyń, na szczęście nie zrównując go wprost z Buczą i Irpieniem.

Niestety, inni przedstawiciele polskiego rządu w przeszłości takiego zrównywania dokonywali, co nie tylko jest nadużyciem merytorycznie. Wykracza również przeciwko zasadzie, zgodnie z którą – jakkolwiek cynicznie to brzmi, ale tak działa polityka międzynarodowa – państwo powinno dbać o zachowanie przekonania o unikatowości własnych ciężkich doświadczeń historycznych, stanowiących jeden z argumentów w międzynarodowych sporach.

Uderzyło mnie, że tragedia całkowicie unikatowa i absolutnie z niczym nieporównywalna, właściwie zniknęła już ze społecznego radaru. Szczególnej emocji nie wywołują nie tylko obchody kolejnych rocznic, ale też protesty przeciwko nim. Wszystko to stało się jałowym rytuałem. Nie zmienił tego również atak Rosji na Ukrainę. Spowodował jedynie, że sprawa Smoleńska znalazła się w rutynowym asortymencie retorycznych środków, używanych przeciwko Rosji, a niektórzy politycy obozu władzy – w tym sam Jarosław Kaczyński – uznali już za całkowicie oczywiste, że była to „rosyjska zbrodnia”.

Czytaj więcej

Suski o "zamachu w Smoleńsku": To był wstęp do wojny

Co ciekawe, opozycja nie wypowiada się o tym, czy wojna rozpoczęta 24 lutego zmienia coś w sprawie Smoleńska, bo ma z tym problem. Z jednej strony w ramach kolportowanego przez nią pakietu poglądów należałoby się trzymać wersji, że wina za katastrofę leży po polskiej stronie, a najlepiej przypisać ją prezydentowi Lechowi Kaczyńskiemu. Z drugiej – wyłączając Konfederację – opozycja ściga się przecież z PiS na retoryczną antyrosyjskość, więc nie przypisując Moskwie sprawstwa Smoleńska, w tej konkurencji traci kilka punktów. A więc najlepiej nic nie mówić.

Od dawna twierdzę, że bez pełnej współpracy ze strony Rosji nie ma szans na rzetelne wyjaśnienie katastrofy. Widoków na taką współpracę – z oczywistych przyczyn – w przewidywalnym czasie brak. Natomiast jeśli ktoś twierdzi, że dla sprawy Smoleńska atak Rosji na Ukrainę pozwala na wyciągnięcie jakichś definitywnych wniosków – to zwyczajnie mija się logiką. Wojna rosyjsko-ukraińska nie zmieniła kompletnie niczego. Nie tylko nie przyniosła śladu nowego dowodu, ale też nie stworzyła żadnej nowej przesłanki czy poszlaki, bo przecież mniej lub bardziej skrywana wrogość Moskwy wobec Warszawy niemal od początku objęcia urzędu prezydenta Federacji Rosyjskiej przez Władimira Putina nie jest niczym nowym.

Pisząc ten tekst, zajrzałem na Twittera, szukając tematu Smoleńska. Ujrzałem tradycyjny kontredans obu stron i tradycyjną wymianę wyzwisk. Dobrze, że oszczędziłem sobie tego, obchodząc Wielkanoc.

Łukasz Warzecha

Autor jest publicystą „Do Rzeczy”


W drugi dzień świąt przypomniałem sobie o rocznicy katastrofy pod Smoleńskiem właściwie przypadkiem, zobaczywszy wiadomość o wypowiedzi polskiego ambasadora przy ONZ Krzysztofa Szczerskiego. Szczerski – co nie jest w dzisiejszym czasie w wykonaniu przedstawiciela polskich władz żadnym zaskoczeniem – powiązał kwestię smoleńskiej katastrofy z wojną prowadzoną przez Rosję przeciwko Ukrainie, a to z kolei z dostarczaniem Ukrainie broni przez Zachód. Do tej układanki dołożył jeszcze Katyń, na szczęście nie zrównując go wprost z Buczą i Irpieniem.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie polityczno - społeczne
Bogusław Chrabota: Powódź 2024. Raport NIK jak lekcja
Opinie polityczno - społeczne
Maciej Miłosz: Czy powódź przekona polityków, by oddali komunikację w ręce specjalistów
Opinie polityczno - społeczne
Estera Flieger: Państwo to strażak i urzędnik. W powodzi nie zawiedli
Opinie polityczno - społeczne
Renaud Girard: Polska - czwarta siła w Europie
Materiał Promocyjny
Wpływ amerykańskich firm na rozwój polskiej gospodarki
Opinie polityczno - społeczne
Kazimierz Groblewski: Igrzyska w Polsce – podrzucajmy własne marzenia wrogom, a nie dzieciom