Wpis Barbary Kurdej-Szatan na temat funkcjonariuszy straży granicznej jest tak sławny, że chyba obejdzie się bez cytowania. Przypomnę tylko, że aktorka komentowała w mediach społecznościowych zachowanie ludzi, którzy nie pozwalali przekroczyć nielegalnym imigrantom granicy z Białorusią. Czyli wykonywali swoją pracę. Co zresztą, jak wynika z sondaży, zdecydowana większość Polaków dobrze oceniła. W przeciwieństwie do Barbary Kurdej-Szatan. Jej wpis roił się od bluzgów i określeń takich jak „mordercy”. Dziś, dzięki decyzji sądu w Pruszkowie, dowiadujemy się, że to słowo nie obraża. To jakie słowo obraża? Rad bym się dowiedział. Jako człowiek zajmujący się zawodowo pisaniem mam czasem ochotę kogoś obrazić i chciałbym wiedzieć, jak to zrobić. Już wiem! Jest jeden sposób: powiedzieć cokolwiek, byle w telewizji publicznej. Wtedy powinno się udać.
Tak jak udało się Magdalenie Ogórek i Rafałowi Ziemkiewiczowi. Ich z kolei sąd w Warszawie skazał na grzywnę za „przekroczenie dozwolonej krytyki” wobec psychoterapeutki Elżbiety Podleśnej. Poszło o to, że w czasach Strajku Kobiet żartowali ze znanej działaczki, twierdząc, że prowadzi swoich pacjentów „na rozmaite eventy”, a oni „zachowują się, jakby mieli pranie mózgu fachowo zrobione”. Dowcip może i ryzykowny, ale mnie śmieszyć nie musi. Programu „W tyle wizji” nie oglądam, podobnie zresztą jak innych. Zaznaczam jednak, gdyby ktoś nie wiedział, że jest to produkcja satyryczna. A w satyrze, którą czasem uprawiam, wolno więcej. W każdym razie tak być powinno. Ale, jak widać, nie w Polsce.
Czytaj więcej
Magdalena Ogórek i Rafał Ziemkiewicz zostali we wtorek skazani na karę grzywny 10 tys. zł w procesie o zniesławienie, który im wytoczyła aktywistka i psychoterapeutka Elżbieta Podleśna. Sąd uznał, że dziennikarze przekroczyli na antenie TVP dozwoloną krytykę.
Generalnie uważam, że wolność słowa nie powinna być nadmiernie ograniczana. W czasach politycznej poprawności zakazów i tak jest za dużo. Ale jakieś granice chyba istnieć powinny? Czyli co? Aktorka może nazywać strażników granicznych mordercami, mimo że nikogo nie zabili, a dziennikarze nie mogą, choćby i ryzykownie, żartować? Ja rozumiem, że obecny rząd jest głównym wrogiem sędziów (może nawet zasłużenie, bo minister Ziobro jest wyjątkowym szkodnikiem) i atakować będzie wszystko, co się z nim wiąże. Ale sprawiedliwość nie może być ofiarą tej wojny! Choćby minimalna kara za nazwanie kogoś mordercą powinna zostać wymierzona. Np. po to, aby inni takich rzeczy nie pisali.