Ludzie wiedzą o tym od prawieków, ale wzbraniają się nazwać po imieniu. Tak samo jak zabobon zakazuje wypowiadania imienia Złego Ducha, by nie przywołać go z czeluści piekła. Pierwszym znanym – bo opisanym w Starym Testamencie – przejawem tej zasady była katastrofa wieży Babel. Ludzie uważali, że posiadają już dostateczne zasoby i umiejętności, by wznieść budowlę sięgającą nieba. A jednak runęła, grzebiąc pod gruzami budowniczych wraz z ich niebotyczną pychą.

Wprawdzie Pismo Święte powiada, że Jahwe pomieszał im języki, by nie potrafili dogadać się w złej sprawie, ale może bezimienny prorok tak zamknął przypowieść, by nie odstręczać następców od podobnie monumentalnych projektów? Dlatego z krwi i męki narodów powstawały imperia od morza do morza, a nawet przez oceany i nieodmiennie rozpadały się w gruzy jak biblijna wieża: od Aleksandra Wielkiego po Sowiety. Tylko mądra Brytania potrafiła rozmontować swoje władztwo; nie bez przelewu krwi, ale z jaką taką jej oszczędnością.

Myślałby kto, że dzieje demokracji uczą czegoś innego? W szlachetnych porywach szedł uciemiężony lud na barykady, ustanawiał republiki, spisywał konstytucje i co z tego wynikło? Najwyżej tyle, że Churchill nazwał ją najlepszym ze złych ustrojów. Historia jemu, a nie Tocqueville’owi przyznała rację, bo przy wyborczych urnach czają się przebrani w owcze skóry kandydaci na dyktatorów i niektórym coraz lepiej się udaje. A ów lud, niegdyś mianowany szlachetnym suwerenem, miast pozdzierać kłamliwe kamuflaże, przestał się demokracją interesować, preferując łatwiejsze rozrywki.

Albo Prawda, ta – razem z Wolnością – królowa wartości? Ile razy udaje się filozofom, kapłanom lub mężom stanu skonstruować coś rzetelnie prawdopodobnego, tylekroć spod podszewki wyłazi fałsz albo zakłócający szum. A Solidarność, ta prawdziwa z 1980 roku? Lepiej o niej nie mówić…

Dlaczego marnieją nasze szlachetnie motywowane zamierzenia? Może to prawo przyrody, albo religii, jak grzech pierworodny? Skąd bierze się ta żenująca niedoskonałość bytu? Praktyczni Amerykanie sformułowali prawo Murphy’ego, które powiada: „jak się coś może spieprzyć, to się spieprzy”. Ale oni też boją się nazwać to prawem przyrody. Czy tak samo będzie z walczącą Ukrainą?