W poniedziałek w Radiu Kraków Ryszard Terlecki, wicemarszałek Sejmu, szef klubu PiS i jednocześnie bliski współpracownik Jarosława Kaczyńskiego, potwierdził, że PiS szykuje się do przesunięcia wyborów samorządowych z jesieni 2023 roku na późniejszy termin. To nie jest zaskoczenie – nieoficjalne informacje o tym pojawiają się od wielu miesięcy. Ale deklaracja Terleckiego ustanawia już w pełni nowy element politycznej gry. Bo w praktyce toczy się już kampania przed wyborami do Sejmu, a PiS dąży do tego, by wybory samorządowe rozstrzygnęły się dużo później niż to, kto będzie miał sejmową większość. Dlaczego?
Czytaj więcej
- Jesteśmy zdecydowani zaproponować ustawę, która przesunie termin wyborów samorządowych o pół roku. Kadencji wyborczej nie można skrócić, ale można ją nieco wydłużyć - powiedział wicemarszałek Sejmu Ryszard Terlecki.
Powodów, dla których PiS decyduje się na taki krok, jest kilka. Pierwszy to wspominane przez polityków PiS kwestie organizacyjne. Obecnie dochodzi do zbiegu terminu wyborów jesienią 2023 roku: samorządowych i parlamentarnych. Socjolog prof. Jarosław Flis w niedawnej analizie dla Fundacji Batorego wskazywał, że jest 12 kombinacji tych terminów, wynikających z decyzji prezydenta i premiera. Jak pisze Flis, możliwe, że II tura wyborów samorządowych nałożyłaby się na wybory do Sejmu, tzn. odbyłyby się tego samego dnia. Politycy PiS zauważają, że sytuacja bliskiego lub pokrywającego się terminu to wyzwanie dla samej organizacji wyborów, komisji wyborczych i tak dalej. Powołują się też na PKW. To pierwsza grupa argumentów.
Druga dotyczy tego, że w sytuacji zbiegu kampanii wyborczych – równolegle toczyłaby się kampania do Sejmu, Senatu oraz kampania samorządowa wszystkich szczebli – tematyka samorządowa byłaby zepchnięta na dalszy plan przez sprawy ogólnokrajowe. Stawka wyborów do Sejmu i Senatu siłą rzeczy jest gigantyczna i w jej świetle mogą rzeczywiście zblednąć sprawy samorządu. Trudno też prowadzić partiom politycznym dwie takie kampanie, chociaż nie jest to niemożliwe (w 2005 roku również prowadzono dwie zbieżne kampanie, w tamtym przypadku prezydencką i parlamentarną).