W roku, kiedy przypada wiele okrągłych rocznic związanych z drugą wojną światową, Polacy szczególnie bacznie przyglądają się niemieckiej dyskusji o historii. Niejednokrotnie obserwacje te są jednak pobieżne. Niemcy z kolei często nie dokładają starań, aby poznać polską historię i zrozumieć polską wrażliwość. Takie jednostronne spojrzenie – pomieszane z niewiedzą – nie służy szczeremu polsko-niemieckiemu dialogowi.
Osiemdziesiąt lat po niemieckiej agresji na Polskę i 75 lat po rozpoczęciu Powstania Warszawskiego Polacy wyrażają obawy, że ich ofiary i bohaterstwo, są niedostateczne uznawane przez międzynarodową opinię publiczną. W tym roku stwierdziła tak około połowa badanych w ramach Barometru Polska-Niemcy Polaków (48 proc.). Faktem jest, że wiedza o losach Polaków, ich krzywdzie oraz unikatowym na skalę Europy oporze jest w niemieckiej pamięci, mimo pewnych postępów, nadal zdecydowanie zbyt mała. Równolegle to właśnie ciągłe poczucie braku uznania cierpień i niedocenienia polskiej walki o godność i wolność powoduje, że w Polsce ze szczególną uwagą podchodzi się do tych niemieckich dyskusji, które chwalą tamtejszy ruch oporu, czy zwracają uwagę na winy innych narodów za zbrodnie lub ich kolaborację z Trzecią Rzeszą. Wyrażany niepokój nieraz przechodzi w oskarżenia o wybielanie win. Ta wrażliwość jest zrozumiała, ale łatwo może prowadzić do spaczania obrazu zmagania się z przeszłością w dzisiejszej Republice Federalnej. Zamiast wzmacniać wspólny polsko-niemiecki dialog o tragicznej przeszłości, taka symplifikacja zmniejsza szansę na jego partnerskie prowadzenie.