Władza polityczna jest w Polsce nieustępliwa, nie chcąc bezwarunkowo pomóc wielu przedsiębiorcom. A przecież bezwarunkowo zatrzymała gospodarkę, z dnia na dzień, nie pozwalając ludziom prowadzić swobodnej działalności, którą umożliwiły nam śmiałe reformy gospodarcze Wilczka (będących być może kamieniem węgielnym ówczesnych reform społecznych, a w konsekwencji ustrojowych).
Tymczasem w połowie marca 2020 r. rząd uniemożliwił milionom przedsiębiorców i ich pracownikom kontynuowania pracy z sukcesem wykonywanej dla dobra ich rodzin, a w konsekwencji nas wszystkich. Kolejne tysiące ludzi idą na bruk, przestają zaspokajać podstawowe potrzeby swoich rodzin, a co za tym idzie lokalnych społeczności.
Czytaj także: Biznes szybko nie wróci do normalności. Odbicie pod koniec roku?
Nazywane pomocą dla przedsiębiorców kolejne inicjatywy rządu, komunikowane przy akompaniamencie medialnych werbli, coraz bardziej zniechęcają, zamiast faktycznie pomagać – i to natychmiast. Powstają coraz to nowe kancelarie prawne wyspecjalizowane w czytaniu i interpretowaniu obszernych niczym „W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta podręczników tłumaczących, jak wypełniać coraz to bardziej szczegółowe wnioski o rządowe dofinansowania w ramach kolejnych tarczy. Zdesperowani przedsiębiorcy, dotąd niekoniecznie biegli w wielogodzinnym ślęczeniu nad wciąż nowelizowanymi aktami prawnymi, zamieniają się zaś w benedyktynów spędzających życie w skryptoriach, aby chociaż z grubsza liznąć ducha i litery opasłych rozporządzeń. Robią to zamiast produkować i sprzedawać towary lub świadczyć usługi na wolnym dotąd rynku, poprawiając byt nas wszystkich.
Dobrobyt wytworzony przez ostatnie 30 lat jest niweczony, z prochu powstał i w proch się obraca – niczym przypomnienie o marności życia doczesnego. Ale przecież licząca już 333 lata trzecia zasada dynamiki Newtona, która mówi o wzajemności oddziaływań, wyraźnie zastrzega, że siły akcji i reakcji się równoważą. Jeśli władza jest nieustępliwa, to przedsiębiorcy także będą coraz bardziej i bardziej nieustępliwi w swoim słusznym oburzeniu – aż dojdzie do wymiany elit politycznych.