Nie było właściwie dnia w trakcie kampanii prezydenckiej Donalda Trumpa, by ten czymś lub kogoś nie straszył. A od dnia zaprzysiężenia na prezydenta USA co chwilę udowadnia, że prawdziwa jest konstatacja politycznych komentatorów, którzy na pytanie, jak może wyglądać druga kadencja Trumpa, odpowiadali: „tak samo, tylko bardziej”.
To na razie przede wszystkim słowa: o aneksji Grenlandii, o zajęciu Kanału Panamskiego, o przyłączeniu Kanady do Stanów Zjednoczonych, o wielkiej wojnie handlowej, w jakiej miałby pogrążyć się świat, bo Trump uznaje, że USA są wykorzystywane przez innych. I choć racjonalne podejście nakazywałoby postawę „poczekamy – zobaczymy”, trwoga zaczęła zaglądać w oczy coraz liczniejszym grupom.
Trump zaczął rządzić, przedsiębiorcy stracili optymizm
Publikowany tylko w „Rzeczpospolitej” raport Global Business Optimism Insights autorstwa Dun & Bradstreet pokazuje, jak wielka jest skala owego strachu na początku roku w biznesie. Oto wskaźnik optymizmu przedsiębiorców na świecie spadł z poziomu 7 proc. w końcówce 2024 r. do aż -13 proc. na początku tego roku. Mało tego, ujemny poziom wskaźnika optymizmu – co oznacza przewagę opinii negatywnych nad optymistycznymi w ocenie przyszłości czy warunków prowadzenia biznesu – zanotowano na wszystkich 32 monitorowanych przez Dun & Bradstreet rynkach.
Największe obawy dotyczące przyszłości są w tych regionach świata, które Trump uczynił bohaterami swoich planów (czytaj: gróźb). Wśród przedsiębiorców w Kanadzie poziom optymizmu spadł z 7 proc. w IV kw. 2024 r. do -18 proc. w I kw. 2025 r., a wśród firm z Meksyku z -8 proc. do -15 proc. Podobny trend widać w Azji, szczególnie u największych eksporterów do USA, czyli w Japonii, Korei Południowej czy Tajwanie.
Czytaj więcej: