Najbardziej znaczącym symbolem wojennej atmosfery było okryte najwyższą tajemnicą spotkanie prezydenta i premiera na pokładzie krążącego po Zatoce Gdańskiej okrętu wojennego (według szefa prezydenckiego Biura Bezpieczeństwa Narodowego w obecnej sytuacji był to jedyny obiekt na tyle bezpieczny, by mogło dojść do takiego spotkania).

Co to nam przypomina? Równo 83 lata temu, 14 sierpnia 1941 r., doszło do podobnie tajnego spotkania, w którym uczestniczyli prezydent Franklin Delano Roosevelt i premier Winston Churchill. Dla zachowania bezpieczeństwa też spotkali się na okręcie wojennym, tyle że zacumowanym w zatoce Placentia Bay. Tajemnica towarzysząca spotkaniu była podobna. Churchill niepostrzeżenie przemknął przez Atlantyk na pokładzie pancernika Prince of Wales, a Biały Dom zmylił dziennikarzy informacją, że Roosevelt wybiera się na ryby (gapiów pozdrawiał z pokładu jego jachtu sobowtór; oczywiście, prezydent Duda nie mógł użyć podobnego wybiegu, bo jest niepowtarzalny i nie ma sobowtóra, a specjalistą od łowienia ryb jest inny polski prezydent mieszkający w Gdańsku). Obaj politycy zaskoczyli świat, podpisując porozumienie w sprawie ścisłej współpracy obu mocarstw, mimo że USA jeszcze nie uczestniczyły w wojnie. Obaj nasi politycy doszli do równie ważnego i niespodziewanego porozumienia w sprawie obsady stanowiska polskiego komisarza w Unii. W ten sposób jeden z frontów wojny został na jakiś czas uspokojony, ale na innych przez cały sierpień bezustannie trwał intensywny ostrzał.

Ekonomistów szczególnie interesował front gospodarczy. Płynęły z niego sprzeczne komunikaty. W połowie sierpnia dowiedzieliśmy się, że nasz PKB rósł w całkiem przyzwoitym tempie ponad 3 proc. (dziś czeka nas ważna informacja, czy nadal stała za tym wyłącznie konsumpcja, czy też zaczęły wreszcie rosnąć inwestycje). Niestety, w ostatnim dniu lipca dowiedzieliśmy się też o podnoszącej się znów powyżej 4 proc. inflacji.

Ale i tak najważniejszy był front finansowy, na którym zaczyna się chyba decydująca faza bitwy o budżet. Wszyscy koalicjanci mają znakomite pomysły, w jaki sposób poprawić sytuację materialną Polaków. Jedni chcą dopłacać do kredytów na mieszkania, inni wesprzeć budowę mieszkań socjalnych. Jedni chcą obniżyć składkę zdrowotną dla przedsiębiorców, inni doprowadzili do wprowadzenia renty wdowiej. A tu jeszcze w tle mamy spór o to, jak długo – i jak wiele – dopłacać z budżetu do zamrożonych cen energii. Przywódcy koalicji też odbyli w końcu sierpnia spotkanie, ale jak na razie nie doprowadziło ono do rozwiązania problemów (być może dlatego, że nie odbyło się na pokładzie okrętu wojennego i nie było dostatecznie tajne). A żeby sytuację jeszcze bardziej zagmatwać, w bitwę wmieszała się również Komisja Europejska, otwierając w lipcu procedurę nadmiernego deficytu, a więc żądając od Polski przedstawienia planu uporządkowania w ciągu kilku najbliższych lat finansów państwa.

Sierpień był zawsze miesiącem spokoju, a tu takie nasilenie nastrojów wojennych… Być może ma to coś wspólnego ze zmianami klimatu, bo mieliśmy znowu rekordowo gorące lato. Co tylko przypomina, że już wkrótce do wymiany ognia dołączą u nas zapewne górnicy. Upalne lato minęło, zaczyna się jesień.