Paweł Wojciechowski: Układ (prawie) domknięty

„Cud cenowy” na Orlenie przypomniał czasy gospodarki centralnie planowanej, kiedy ręczne sterowanie cenami prowadziło do okresowych niedoborów, a następnie reglamentacji i kartek.

Publikacja: 06.10.2023 03:00

Paweł Wojciechowski: Układ (prawie) domknięty

Foto: Adobe Stock

Dziś nikt żadnych kartek się nie spodziewa, ale „cud” natychmiast uruchomił lawinę pytań dotyczących roli państwa w gospodarce. Zwłaszcza zaś polityki konkurencji oraz wpływu regulacji, w tym sztucznego zaniżania cen, na inflację.

W związku z publikacją danych o inflacji pojawiło się wiele szacunków dotyczących „prawdziwej inflacji”. Już dwa tygodnie temu Janusz Jankowiak w tekście „Nieprzyjemne koszty manipulacji” („Rzeczpospolita” 21.09.2023 r.) szacował, że po wyeliminowaniu sztucznych „promocji”, w tym manipulacji cenami paliw, ścieżka inflacyjna przesunęłaby się nam w IV kwartale tego roku w górę o ok. 2,3 pkt proc.

Tymczasem zapewne całkowicie przypadkowo trzy nadzwyczajne „promocje” wydarzyły się we wrześniu, a więc wpłynęły na spadek inflacji o 0,4 proc. w porównaniu z sierpniem, a roczny wskaźnik CPI spadł z 10,1 do 8,2 proc., według wstępnego odczytu GUS.

Pierwsza z tych „promocji” to wsteczne obniżenie rachunków za energię elektryczną dla gospodarstw domowych. Choć ma ona charakter 12-proc. upustu, który będzie z klientami rozliczany po zakończeniu roku kalendarzowego, to GUS w bezprecedensowy sposób uwzględnił ją w danych za wrzesień. Druga promocja dotyczy „darmowych” leków dla dzieci i osób starszych. W tym przypadku GUS też pospieszył się i od razu, a nie jak zwykle w lutym, zmienił strukturę koszyka CPI. Bez tych dwóch zmian, w których GUS wykazał się daleko idącą nadgorliwością, inflacja byłaby wyższa o ok. 0,5 proc.

To jednak nic w porównaniu z trzecią promocją, wynikającą z zaniżonych cen paliw. To ona ma relatywnie największy wpływ na wskaźnik inflacji CPI. Do oceny pozostaje decyzja monopolisty, który zdecydował się na obniżkę hurtowych cen paliw prawie o 20 proc., podczas gdy cena powinna wzrosnąć, bo cena surowca wzrosła o 12 proc., a kurs dolara do złotego – o prawie 8 proc.

W dłuższym okresie skutki tej polityki mogą być dla gospodarki opłakane. Przypomina o tym scenariusz z Węgier, gdzie przed wyborami rząd zamroził ceny, a potem, gdy powiększała się nierównowaga na rynku paliw, nagle je odmroził. Spowodowało to raptowny wzrost inflacji powyżej 20 proc.

Co prawda w polskim scenariuszu to nie rząd mrozi ceny, tylko państwowy monopolista je obniża. Zwiększa to jednak przestrzeń do formułowania zarzutów. Takich jak działanie na szkodę spółki, co wskutek zmniejszenia cen mogło doprowadzić do spadku rocznego zysku. Inny zarzut dotyczy naruszania zasad konkurencji. UOKiK dotychczas nie zareagował, ale sprawie przygląda się już Komisja Europejska. Za naruszanie unijnych reguł konkurencji może grozić kara sięgająca nawet 10 proc. przychodów! To nie wszystko, bo wyjaśnienia wymaga kwestia, czy aby na pewno Orlen nie korzystał bezprawnie z rezerw strategicznych?

Nasze władze „partyjno-państwowe” zapewne z nostalgią wspominają czasy PRL, kiedy takich problemów nie było. W gospodarce zamkniętej wystarczył jeden planista, wspierany przez rzeszę propagandzistów. Kontrole cen oraz okresowe reglamentacje miały zaś służyć stabilności gospodarczej oraz utrzymaniu społecznej równości. Uzyskane w ten sposób fałszywe statystyki miały pokazywać „cud gospodarczy”. I potwierdzały do tego stopnia, że za Gierka Polskę Ludową okrzyknięto „ósmą potęgą gospodarczą świata”.

Jednak dziś system nie jest jeszcze w pełni domknięty. W tej sytuacji próby ręcznego sterowania są dużo bardziej ryzykowne. Widać to teraz, gdy mamy „cud na Orlenie”. Wystarczy, jak mówi minister Sasin, że opozycja zrobi „histerię”, strasząc, że paliwa zabraknie, i dystrybutory od razu „pękają”. A mogłoby być tak pięknie. Gdyby tylko udało się władzy wszystko kontrolować. Jak kiedyś.

Dziś nikt żadnych kartek się nie spodziewa, ale „cud” natychmiast uruchomił lawinę pytań dotyczących roli państwa w gospodarce. Zwłaszcza zaś polityki konkurencji oraz wpływu regulacji, w tym sztucznego zaniżania cen, na inflację.

W związku z publikacją danych o inflacji pojawiło się wiele szacunków dotyczących „prawdziwej inflacji”. Już dwa tygodnie temu Janusz Jankowiak w tekście „Nieprzyjemne koszty manipulacji” („Rzeczpospolita” 21.09.2023 r.) szacował, że po wyeliminowaniu sztucznych „promocji”, w tym manipulacji cenami paliw, ścieżka inflacyjna przesunęłaby się nam w IV kwartale tego roku w górę o ok. 2,3 pkt proc.

Pozostało 84% artykułu
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Klimat a portfele: Czy koszty transformacji zniechęcą Europejczyków?
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację