Przydałaby się w Polsce ewolucyjna rewolucja, jak w latach 90. – to chyba najistotniejsze zdanie, jakie padło w dyskusji o instytucjach „Co odbudować, co przebudować, a co zbudować na nowo”, jaką w ramach przedwyborczego cyklu #Gospodarkamaglos.2023 zorganizowało Towarzystwo Ekonomistów Polskich. Debata, w której udział wzięli Andrzej Halesiak z Instytutu Spraw publicznych i dr Maciej Bukowski z WiseEuropa, przepytywani przez red. Jarosława J. Szczepańskiego, była moim zdaniem jedną z najciekawszych w tym cyklu.
Istotne reguły gry
Instytucje – od tych porządkujących relacje społeczne na poziomie podstawowym poprzez regulacje prawne po urzędy państwowe – mają kluczowy, acz niedoceniany przez ogół obywateli wpływ na gospodarkę i ich poziom życia. A przecież wszyscy chcemy, by reguły gry porządkujące nasze życie były klarowne, przyjazne oraz przestrzegane przez wszystkich. Podmioty gospodarcze nie są tu wyjątkiem. Problem w tym, że od kilku lat ich przekonanie, iż będą traktowane fair przez państwo polskie, maleje. Czy to jeden z głównych powodów niskiego poziomu inwestycji przedsiębiorstw krajowych? Bo te wielkie międzynarodowe sobie jakoś radzą, chronione jak nie umowami o wzajemnej ochronie inwestycji, to parasolem politycznym swoich rządów i ambasad.
Korzyść ze sprawnych instytucji
Dobrze funkcjonujące instytucje państwa – jak podkreśla Andrzej Halesiak – ograniczają niepewność. A to w wymiarze gospodarczym zachęca do inwestowania i sprzyja wzrostowi produktywności, w efekcie zwiększa dochody obywateli.
Jakie są skutki murszenia instytucji, możemy się przekonać we Włoszech, które przez pierwsze dwie dekady powojenne wspięły się na wysoki poziom gospodarczy, lale od trzech dekad depczą w miejscu, tracąc na produktywności już – jak wskazywał Maciej Bukowski – co najmniej 30 proc. względem gospodarki USA.