Jeśli bowiem dzisiejsza opozycja wygra wybory, to raczej wstrzyma gigainwestycję w port lotniczy w Baranowie, a zdecyduje się tylko na realizację części połączeń kolejowych dla kolei dużych prędkości.
Słusznie więc pytają niepokorni, którzy nie chcieli sprzedać swoich gruntów: „po co nas straszycie przymusowymi wywłaszczeniami, skoro nie ma ani decyzji środowiskowej, ani nawet decyzji lokalizacyjnej”? Na dodatek nie wiadomo, co będzie po wyborach.
Zagadką pozostaje także to, ile pieniędzy dotychczas utopiono w realizacji tej sztandarowej inwestycji, co zresztą z rozbrajającą szczerością przyznaje pełnomocnik rządu do spraw CPK. Pełną parą idą jednak przygotowania do wbicia łopaty, jeszcze przed wyborami.
Najtrafniej pomysł podsumował prezes Ryanaira: „Jeśli chodzi o CPK, to szczerze powiem, że nie rozumiem tej inwestycji. Mimo że podatnicy wydali na ten bezsensowny projekt miliardy, nadal jeszcze można z niego zrezygnować i nie brnąć dalej. To lotnisko jest niepotrzebne. Zostało zaplanowane w nieodpowiednim miejscu i w niewłaściwych czasach. Tylko bardzo głupi politycy mogli zdecydować się na coś takiego. Warszawa ma już dwa porty lotnicze. Wystarczy je dobrze wykorzystać”.
Mowa o wizji duoportu opartego na lotniskach na Okęciu i w Modlinie. Jednak na razie trwa urzędowe utrudnianie rozbudowy tego drugiego portu. Chociaż kilkanaście dni temu, po korzystnym wyroku w NSA, pojawiła się iskierka nadziei. I być może za cztery lata zostanie wybudowane niespełna 5,5 km linii kolejowej niezbędnej dla rozwoju lotniska.