Paweł Rożyński: Korporacje e-przestępców

Hakerzy trzeciej dekady XXI wieku to już nie chcący zaistnieć pryszczaci studenci, a świetnie zorganizowane przedsiębiorstwa z własnymi działami marketingu, promocji i rozwoju. Bez rozgłosu robią wielki biznes.

Publikacja: 11.04.2023 07:33

Paweł Rożyński: Korporacje e-przestępców

Foto: Adobe Stock

Hiszpańska policja aresztowała nastolatka, który niedawno wykradł poufne dane ponad pół miliona podatników z krajowego urzędu skarbowego, a wcześniej stał za wieloma innymi głośnymi cyberatakami. Stworzył też tzw. silnik wyszukiwania o nazwie „Oko Horusa”, który ułatwia sprzedaż skradzionych danych. José Luis Huertas, używający pseudonimów „Alcaseca”, „Mango” i „Chimichurri”, wpadł, bo obok pieniędzy poszukiwał mołojeckiej sławy, jeździł luksusowymi samochodami, udzielał internetowych wywiadów, zachowywał jak gwiazda.

Pójdzie do więzienia? Pewnie na krótko, bo zaraz dostanie wielkodusznie ofertę pracy w służbach i jeśli jest równie inteligentny, co sprawny w swym rzemiośle, to z niej skorzysta i będzie pomagał w ściganiu kolegów.

Czytaj więcej

Wojna w internecie: tysiące ataków na Polskę tygodniowo prorosyjskich hakerów

Takich Huertasów, działających w pojedynkę, dla pieniędzy, ale i rozgłosu, jest już coraz mniej. Ich miejsce zajęły wielkie grupy przestępcze, które zwykle blokują komputery firm za pomocą złośliwego oprogramowania i żądają okupu. Jak szacują analitycy Trend Micro, członkowie dużych grup, jak rosyjskie Conti czy Killnet, zarabiają nawet około 1,1 mln dolarów rocznie. A jedna grupa ma „zarobki” z takiej działalności rzędu 150-180 mln dolarów rocznie. W działaniu naśladują korporacje z wieloma warstwami zarządzania oraz wewnętrznymi regulacjami. Mają działy rekrutacji, szkolenia, rozwoju oprogramowania, biznesu czy marketingu. Podobnie jak legalne korporacje starają się maksymalizować zyski. O ich atakach słyszymy niemal codziennie. Grupa hakerów Money Message wykradła właśnie z MSI, dużego producenta komputerów i urządzeń peryferyjnych z Tajwanu, ponad 1,5 terabajta plików, m.in. kodów źródłowych. Teraz oczekuje okupu w wysokości 4 mln dol. Mało? Właśnie o to chodzi, by nie zdzierać i skłonić ofiarę do bezproblemowej zapłaty i puszczenia sprawy w zapomnienie.

Coraz częściej organizacje te korzystają z parasoli władz, które przymykają oko na ich dokonania w zamian za drobne przysługi, jak rosyjskie, czy wręcz działają na ich zlecenie, jak w Iranie czy Korei Północnej. Ta ostatnia z takiej działalności uczyniła intratną gałąź przemysłu, pozyskując z cyberprzestępczości miliard dolarów rocznie.

Takie sponsorowane przez obce państwo ataki są rosnącym zagrożeniem w Polsce w związku z wojną w Ukrainie. Ich ofiarą padły w ostatnich dniach Azoty czy PESA. Ataków będzie przybywać wraz z cyfryzacją naszego życia, a ich potencjalne skutki mogą być coraz groźniejsze. Po prostu będzie więcej okazji, które „czynią złodzieja”.

Rosnąca rywalizacja gospodarcza USA i Chin znacznie poszerza już i tak dobrze prosperujący biznes – wykradanie tajemnic handlowych firm, zwłaszcza w strategicznych dziedzinach, jak sztuczna inteligencja czy produkcja chipów. Te ostatnie są już ważniejsze od ropy naftowej. Wiedzą o tym hakerskie korporacje, a ich działy handlowe już przygotowują dla potencjalnych kontrahentów stosowne oferty.

Opinie Ekonomiczne
Ekonomiści z CASE: Brak przełomu w roku przełomu
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Przerażające słowo „deregulacja”
Opinie Ekonomiczne
Unia Europejska w erze MAGA: mity o deficycie handlowym z USA
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Chrobry, do boju!
Opinie Ekonomiczne
Dlaczego dialog społeczny wymaga mocnej reprezentacji?