Komisja Europejska zaproponowała wprowadzenie zakazu importu rosyjskiej ropy do krajów Unii w ciągu sześciu miesięcy, a produktów rafinowanych do końca roku. Oznaczałoby to dla rosyjskiego budżetu stratę w wysokości około 51 miliardów dolarów rocznie - szacował niedawno Polski Instytut Ekonomiczny. To bez wątpienia zachwianie finansowymi fundamentami kraju, któremu łącznie ropa i gaz dają aż 38 proc. wszystkich wpływów. Choć bowiem Rosja ma ogromne rezerwy walutowe i pieniądze odłożone w Funduszu Dobrobytu Narodowego, to może obecnie korzystać jedynie w ograniczony sposób i stoi przed widmem szybkiego ich topnienia.
Bez wątpienia to ropa finansuje wojnę Putina i stąd taka desperacja Komisji Europejskiej w forsowaniu embarga. Moskwa może się jednak długo opierać kolejnym gospodarczym ciosom Zachodu, jeśli skutecznie przekieruje swój eksport tego surowca. W przeciwieństwie do gazu nie jest to aż tak trudne. Już teraz korzystając na obniżkach kupują jej więcej Indie, a wkrótce dołączą do nich kolejne kraje spoza Europy.
Bruksela szuka rozwiązań, które zapobiegłyby takim manewrom. Myśli o wprowadzeniu specjalnych rachunków, na których miałyby być lokowane wpływy Rosji z ropy. Pytanie, na ile można zmusić państwa spoza Europy do przestrzegania tego i na ile takie rozwiązania mogą być skuteczne. Z pewnością już tworzy się pajęczyna tysięcy lewych spółek handlowych i przewozowych, które pomogą Rosji w unikaniu sankcji. To, że dotychczasowe ich pakiety nie okazały się szczelne świadczy choćby przykład tysięcy rosyjskich czy białoruskich TIR-ów przekraczających polskie granicę na podstawie lewych papierów (np. kontraktów rzekomo zawartych przed 24 lutego). Jak sobie Zachód poradzi z tym wszystkim, dopiero pokaże jego prawdziwą siłę.
Idealnym rozwiązaniem, które zaoszczędziłoby tej całej zabawy, byłoby doprowadzenie do gwałtownego spadku cen ropy, jak to zrobiły w końcu lat 80. Stany Zjednoczone we współpracy z krajami zatoki Perskiej, dewastując gospodarczo ZSRR. Niestety, Zachód nie ma już takiej mocy sprawczej i teraz coś takiego wydaje się niemożliwe. Co gorsza, sankcje mogą przynieść dalszy wzrost cen tego surowca. Sytuacja, w której ropa wciąż drożeje, a Rosja łatwo obchodzi sankcje i długo może kontynuować wojnę, to obecnie jeden z najgorszych koszmarów Brukseli.
Czytaj więcej
W najdalej idącym pakiecie sankcji Unia Europejska chce uderzyć w serce rosyjskiej gospodarki – surowce energetyczne. Było embargo na węgiel, teraz przyszedł czas na ropę naftową.