Efektem ograniczeń mobilności wywołanych pandemią jest spadek przewozów publicznego transportu zbiorowego i zmniejszenie zainteresowania współdzielonymi formami przemieszczania. Jeśli zmiany są trwałe, to należy spodziewać się długofalowego spadku popytu na transport masowy, a dzięki wzrostowi znaczenia elektromobilności zmieni się model równoważenia mobilności miejskiej.
Zmiany mobilności
Lockdown spowodowany epidemią doprowadził do ograniczenia aktywności ludności. W Polsce siła restrykcji szacowana za pomocą opracowanego przez badaczy z Oxford University Government Stringency Index wynosi 71,3 w skali 0-100 (stan na 16.02.2021 r., dla porównania w Niemczech 83,3). Wg raportu Google z 13.02.2021 r. mobilność względem okresu sprzed pandemii wyglądała następująco: handel i rozrywka (w tym gastronomia) -28 proc., stacje i przystanki -33 proc., miejsca pracy -8 proc., miejsca zamieszkania +5 proc. Szczególnie mocno ograniczenia wprowadzone przez poszczególne kraje uderzyły w transport międzynarodowy, zwłaszcza lotniczy. Według agencji Eurocontrol w kwietniu 2020 r. ruch lotniczy spadł aż o 90 proc., obecnie spadek w różnych krajach EOG sięga 50-80 proc. Druga fala pandemii, podobnie jak pierwsza, spowodowała ograniczenie ruchu pojazdów, ale w Polsce nie dotyczyło to ruchu towarowego. Był nawet wyższy niż rok wcześniej, co był dowodem na to, że przemysł i eksport pomimo utrudnień działają. O ile jednak ruch ciężarowy w listopadzie 2020 r. wzrósł o 4-7 proc. r/r, to aut osobowych spadł o 15-20 proc. Spadły też przewozy pasażerskie w transporcie zbiorowym.
Szczególnie ucierpiał transport publiczny w miastach: z jednej strony znacząco spadł popyt, z drugiej ograniczono administracyjnie podaż usług, w dodatku pojawiły się koszty dodatkowej dezynfekcji i ochrony. Jeszcze przed pandemią utrzymanie transportu zbiorowego w miastach wiązało się ze znaczącymi wydatkami miast: w 2019 r. dopłaty wyniosły od 917 zł na osobę w Warszawie do 300-400 zł w takich miastach jak Katowice, Szczecin, Kraków i Lublin.
Jednocześnie planowane dochody ze sprzedaży biletów okazały się o połowę niższe (np. w aglomeracji katowickiej 135 mln zł zamiast planowanych 235 mln zł, „Rzeczpospolita" z 12.02.2021). Spadek tych dochodów w szczególnym świetle stawia dyskusję z lat 2016-2019 o bezpłatnym transporcie miejskim.
Pandemia zahamowała ekspansję różnych form współdzielenia: aut, rowerów i środków transportu osobistego (hulajnogi, deski, skutery). W ostatnich latach wiązano z nimi wielkie nadzieje, a prognozy były bardzo optymistyczne. Zdawało się, że indywidualny transport samochodowy zostanie wyparty, a przynajmniej istotnie ograniczony dzięki transportowi zbiorowemu, rowerom i systemom współdzielenia. Jednak ten optymizm nie znalazł potwierdzenia w czasie pandemii. Prognozy przewidujące potrojenie liczby użytkowników car-sharingu w latach 2019-2025 wydają się nierealne w świetle problemów firm prowadzących tego typu usługi. Elektryczny car-sharing nie wytrzymał próby czasu i e-auta są wycofywane z flot operatorów. Bankrutują systemy bikesharingowe (Mevo w Trójmieście w 2019 r.), albo rozwijają się słabo mimo finansowania ich przez samorządy miejskie.